Zachęceni powodzeniem akcji zbiórki książek dla polskiej szkoły w Wilnie bibliotekarze i ich partnerzy szykują kolejny konwój z darami. Tym razem wybierają się do Żytomierza i to nie tylko z książkami.
Jeszcze więcej darów zebrali uczniowie i pracownicy Liceum Ogólnokształcącego nr IV. Tam do akcji włączył się także uczniowski samorząd i szkolne koło wolontariuszy. - Nasi wolontariusze nieco zawiedli się na właścicielach hurtowni i sklepów - mówi Marzena Koprukowniak, dyrektor IV LO. - To, co uzyskali, pukając do kolejnych firm, to zaledwie margines tego, co udało nam się zebrać. Przybory szkolne czy trwałą żywność kupiliśmy przede wszystkim z pieniędzy, jakie uczniowie i pracownicy szkoły wysupłali z własnych kieszeni.
Z inicjatywy samorządu uczniowskiego w szkole zorganizowano walentynki i koncerty, na które biletem wstępu była zabawka, kilogram cukru czy pudełko kredek. Ten system znakomicie się sprawdził i przyniósł nadspodziewane rezultaty.
Sprawdzonym partnerem ChBP i IV LO jest także Szkoła Podstawowa nr 2. Dorota Mandzińska, dyrektor placówki, zapewnia, że jej uczniowie okazali wcale nie mniejszą wrażliwość na potrzeby naszych rodaków z Ukrainy, jak licealiści. Słowem, mają też swój wkład w zbiórkę darów, których w sumie jest już tyle, że najwyższy czas myśleć o ich wyekspediowaniu do Żytomierza. Tam ma przyjąć je i rozdysponować ks. dziekan Ludwik Kamilewski.
- Jak znam ks. Ludwika, to na pewno jakaś część darów dostanie się również ubogim rodzinom ukraińskim - mówi Marian Lackowski, dla którego będzie to już trzynasty konwój z darami, organizowany pod hasłem "Polskim dzieciom na Ukrainie”.
Lackowski współpracował z księdzem Kamilewskim, kiedy ten był jeszcze dziekanem w Łucku, a następnie proboszczem w Kiwercach. Ten polski kapłan w swojej posłudze duszpasterskiej na co dzień spotyka się z niewyobrażalną biedą i w imieniu swoich parafian jest niezmiernie wdzięczny za każdą pomoc z Polski.