Dwóch napastników zaczaiło się na sklepową z Żółkiewki. Napadli na kobietę i uderzyli ją w głowę. Planowali, że ich łupem padnie utarg. Przeliczyli się i to podwójnie. Ofiara nie miała przy sobie pieniędzy, a sami bandyci już wpadli w ręce policji.
– Sprawą zajęli się policjanci z Żółkiewki – mówi Marzena Skiba, rzecznik krasnostawskiej policji. – Wspólnie z kryminalnymi już następnego dnia zatrzymali dwóch mieszkańców gminy Żółkiewka, podejrzewanych o dokonanie tego przestępstwa.
Okazało się, że 25-latek i jego starszy o trzy lata kolega napaść na 55-latkę kobietę zaplanowali już wcześniej. Wymyślili, że pracująca w sklepie kobieta, może mieć przy sobie sporo gotówki.
– Czekali do chwili, gdy 55-latka zamknęła sklep – mówi Skiba. – Wykorzystali fakt, że kobieta wracała do domu samotnie. Napadli na nią i uderzyli w głowę. Liczyli na to, że sklepowa w wiklinowym koszyku, który miała ze sobą, niesie sklepowy utarg. Ukradli koszyk i uciekli.
Bandytów czekało jednak rozczarowanie. Okazało się, że w skradzionym koszyku była tylko ciepła bluza i komplety kluczy do mieszkania i sklepu.
Rozbójnicy wyrzucili więc łup. A policjantom, którzy ich zatrzymali niecałą dobę po napadzie, wskazali miejsce porzucenia skradzionych przedmiotów.
Napadniętej kobiecie na szczęście nic poważnego się nie stało. Najadła się jednak sporo strachu. Mieszkańcy Żółkiewki, którzy już o napadzie słyszeli, są oburzeni.
– Taka spokojna wieś. Wszyscy się tu znamy i żeby coś takiego... – mówi pan Kazimierz. – Teraz to strach będzie z domu wyjść, jak się człowiek nasłucha takich historii. A to się jeszcze okazało, że ci bandyci, to z naszej gminy są. Do tego młodzi. Napadli na kobietę, która mogłaby być ich matką. Dla paru groszy. Do czego to dochodzi?
Zatrzymani mężczyźni dzisiaj mają trafic przed oblicze prokuratora. Za rozbój grozi do 12 lat więzienia.