Od pierwszej strony "Ciemnych sekretów” wchodzimy w coraz bardziej pokręcony labirynt ludzkich słabości, nałogów, kompleksów i tajemnic. Zaglądamy w najciemniejsze zaułki ludzkiej natury.
Kim jest Roger? Kim jest jego matka? Dziewczyna? Ojciec? Nauczycielka? Przyjaciel? W tej książce każdy coś przed kimś ukrywa i nikt nie jest tym, kim wydaje się, że jest. W tym przypadku znakomicie sprawdza się zasada: Im dalej, tym ciemniej. Gdy wydaje się, że jesteśmy blisko rozwiązania choć jednej zagadki, pojawiają się następne i zamiast odpowiedzi, mamy kolejne pytania.
Ale największym atutem "Ciemnych sekretów”, obok wciągającej intrygi, są znakomicie nakreślone postaci bohaterów. Nawet, jeśli nie budzą naszej sympatii, jak w przypadku policyjnego psychologa Sebastiana Bergmana, to na tyle skutecznie irytują, by poświęcić im swoją uwagę. W tej książce nikt zresztą nie jest doskonały. Nikt nie jest jednoznaczny. I każdy ma coś do ukrycia. Lawina, którą uruchamia policyjne śledztwo zostawia po sobie same zgliszcza. Wszystkie brudy wychodzą na jaw.
Ofiar, poza Rogerem, jest znacznie więcej.