Geniusz z Cambridge – tak mówi się o bohaterze tej książki – Stephenie Hawkingu. I rzeczywiście na miano geniusza zasługuje. Niezwykły, znakomity fizyk, który dał światu tak wiele ze swojej wiedzy, naukowych dociekań i przemyśleń. Dał jeszcze coś – przykład, że niepełnosprawność nie może przeszkodzić w realizowaniu się.
Hawking od końca studiów borykał się z chorobą, która od zdiagnozowania zapowiadała szybką niepełnosprawność i śmierć w ciągu trzech lat. Mając 38 lat już nie był w stanie żyć samodzielnie. Stwardnienie zanikowe boczne, na jakie zachorował sprawiło, że już nie był w stanie samodzielnie chodzić, jeść, pisać, unosić głowy.
A przecież wciąż i nadal był i jest aktywnym naukowcem. Może pracować i funkcjonować dzięki najnowszym technologiom.
Jak pisze autorka książki "…to aktywny matematyk i fizyk, o którym już wtedy mówiono, że od czasów Einsteina nie było równie błyskotliwego naukowca”.
Wygłaszał teorie, które wydawały się obrazoburcze, nawet absurdalne i niemożliwe. A przecież motywowały one i inspirowały do poszukiwań świat naukowy, a ludzi, których amatorsko interesuje przyszłość świata i wszechświata do zastanowienia się nad tym.
Hawking był tym, który zauważył, że z końcem XX wieku zostanie sformułowana tzw. Teoria Wszystkiego. Jednak, do tej pory tak się nie stało.
"…oczywiście Hawking zdołał osiągnąć wszystko, co osiągnął, a nawet to, że wciąż żyje, graniczy z cudem. Jednak kiedy spotykasz się z nim i poznajesz jego inteligencję oraz poczucie humoru, zaczynasz traktować jego niezwykły tryb komunikowania się oraz katastrofalne problemy fizyczne z nie większą powagą, niż on sam zdaje się do nich podchodzić. Tego właśnie pragnie. Postanowił ignorować trudności: "…nie myśleć o swojej kondycji i nie żałować rzeczy, których z jej powodu nie mogę robić, a których nie ma tak wiele”.
Zapowiedzi wydarzeń z regionu znajdziesz na strefaimprez.pl