"Uważa, że poezja nie powinna składać się tylko z pięknych słów. Po paru przygodach na wieczorach autorskich patrzy jednak niekiedy na salę i zastanawia się, co można przeczytać, a czego nie. Bo nie chce mu się kolejny raz tłumaczyć, że nie ma brzydkich wyrazów, są tylko niewłaściwie użyte” – pisze Jarosław Borowiec we wstępie do "Klasyka na luzie”.
Zadura nie szafuje słowami. Nie rzuca słów na wiatr. Czasem brakuje mu słów - i to też ma swój urok. Nieważne, czy rozmawiamy o wierszach, sporcie, pogodzie, czy winie domowej roboty. Jest w tym i sens, i przyjemność.
W "Klasyku na luzie” Jarosław Borowiec zrobił dobry użytek właśnie z takich rozmów. Naturalność i wyjątkowość to dwa słowa, które wydają mi się najbardziej do nich pasujące. Z Zadurą rozmawiają jego koledzy poeci, prozaicy, krytycy literaccy, dziennikarze; Stanisław Bereś, Darek Foks, Artur Burszta. Rozmawiają o poezji, ale wchodzą też w bardziej osobiste przestrzenie; rodzinne, domowe, a nawet kulinarne.
Widać w nich znakomite poczucie humoru Bohdana Zadury, dystans do siebie i do świata, wielki sentyment poety do rodzinnych Puław. "Bo chociaż Bohdan Zadura miał zawsze ambicję pisania wierszy, to równocześnie pozostawał sobą – kimś, kto niczego nie musiał robić wbrew sobie i pod publikę” – pisze Borowiec.
W tej książce nic nie jest "pod publikę”, a jednak od rozmów z Zadurą trudno się oderwać. A może właśnie dlatego, że nie są "pod publikę” tak dobrze się je czyta.
"Klasyk na luzie. Rozmowy z Bohdanem Zadurą”. Wybór, opracowanie i wstęp Jarosław Borowiec (Biuro Literackie, Wrocław 2011)