W tej książce łatwo było popaść w manierę ckliwego romansu. Tak się, na szczęście, nie stało. Otrzymaliśmy natomiast ciekawy portret irackiego dyktatora Saddama Husajna widziany oczami jednej z jego kochanek.
Dziwne to było uczucie, bo oparte na podziwie i fascynacji, ale też na strachu i wyrachowaniu. Trudno zresztą mówić o miłości, gdy w jej cieniu rozgrywa się osobisty dramat bohaterki, a wokół giną setki niewinnych ludzi.
Jak można kochać kogoś, z czyich rąk możemy w każdej chwili zginąć? Przez kogo cierpią nasi najbliżsi, a nasze życie staje się jednym wielkim cierpieniem i niepewnością? A jednak można. Miłość miesza się w tej książce z nienawiścią i całkiem wiarygodnie to zresztą wypada.
Można się dziwić bohaterce, że pozwoliła się wplątać w tak dziwny i trudny układ. Można się oburzać, że w jakiś sposób, choćby patrząc i akceptując, brała udział w zbrodniczych procederach dyktatora. Ale gdy poznajemy kulisy tego krwawego spektaklu, wszystko nabiera nowego wymiaru.
Bo życie, którego prawa dyktuje zbrodniarz gotowy na wszystko, łącznie z rzezią na własnej rodzinie, nie podlega zwyczajnej ocenie. W takim życiu walczymy, by przeżyć. Parisouli Lampsos się to udało. Tylko ona wie, jaką za to zapłaciła cenę.