"81:1” to nie tylko zbiór świetnych reportaży, ale też wyraz ogromnej sympatii dla tego trochę dziwnego, ale bardzo sympatycznego kraju, o którym nigdy nie mówią w "Wiadomościach”. Jeśli tylko przeczytacie tą książkę staniecie się wielkimi fanami Wysp Owczych.
Po to, żeby nie palnąć gafy jak hiszpański policjant, z którym przyszło się spotkać Johannie, obywatelce Wysp Owczych. Otóż funkcjonariusz ten uznał ją za oszustkę, kiedy ta zgłaszając zaginięcie paszportu przekonywała go właśnie, że jest z tego kraju. Nie mógł jej uwierzyć, dlatego poprosił o wskazanie państwa na mapie Europy. Na mapie, na której ktoś Wysp Owczych najzwyczajniej nie umieścił.
Zatem Wyspy Owcze znajdują się na Oceanie Atlantyckim, mówiąc obrazowo, mniej więcej w połowie drogi między Norwegią a Islandią, na północ od Wielkiej Brytanii. Cały kraj zamieszkuje zaś ok. 49 tys. osób – czyli tyle ile np. w Puławach. Wszystko jest tu małe, krótkie albo odległe.
Książka to seria anegdot na temat najciekawszych wydarzeń z historii tego państewka. Duża ich część dotyczy sportu. Tym najważniejszym dla Farerów (mieszkańców Wyspo Owczych) jest piłka nożna. I tak jak historycznym wydarzeniem dla każdego starszego kibica w Polsce był zremisowany mecz z Anglią na Wembley, tak dla Farerów był wygrany w 1990 roku 1:0 mecz z Austrią. A piłkarz, któremu udało się wbić gola stał się wtedy bohaterem narodowym.
Trzeba wiedzieć, że piłkarze reprezentacji narodowej Wysp Owczych na co dzień wykonują zwykłe zawody. A w piłkę grają po pracy, dla przyjemności. A, że czasami mogą zetknąć się z najlepszymi piłkarzami na świecie…
Kiedy na Wyspy Owcze przyleciała drużyna Włoch, jeden z jej klasowych zawodników nie miał jakiegoś wymaganego prawem dokumentu. Farerski celnik na lotnisku równie dobrze mógłby go nie wpuścić do kraju. Kiedy jednak w ludzkim odruchu przymknął oko na formalności, piłkarz zaproponował, że odwdzięczy się biletem na wieczorny mecz Włoch z Wyspami Owczymi.
Celnik odparł, że dziękuje, ale nie będzie miał problemu z wejściem na stadion. Wtedy piłkarz stwierdził, że w takim razie może zechce przyjąć w prezencie koszulkę i aby zgłosił się do niego po meczu. Na co celnik odpowiedział, że łatwo go znajdzie, gdyż sam również zagra w tym meczu.
Tytuł książki "81:1” to także wynik sportowej rywalizacji. To nie pobity dotąd rekord świata w kobiecej piłce ręcznej. I co może się wydawać zaskakujące, to zawodniczki Wysp Owczych wygrały mecz z Albanią. Autorzy książki próbują ustalić jak mogło dojść do tak spektakularnego sukcesu. Docierają do jednej z zawodniczek, która wyjaśnia, że w ekipie Albanii zamiast piłkarek ręcznych wystąpiły koszykarki, omyłkowo wysłane na ten mecz.
Książka obfituje w zabawne kontrasty. Wielkie sprawy (jak np. tożsamość narodowa kraju politycznie związanego z Danią) mieszają się z prostolinijnością jego mieszkańców. Kiedy na Wyspy Owcze przylatuje Bill Clinton jest to wydarzenie historyczne. Autorzy książki jednak nie dają nam oddechu. Burmistrza stolicy kraju Torshavn opisują tak: wita wprawdzie Billa Clintona, ale tak naprawdę to "najchętniej po pracy zakłada gumiaki i idzie w pole robić przy owcach”.
Ps. Ja już jestem fanem Wysp Owczych. Zacząłem nawet sprawdzać wyniki meczów ich reprezentacji w eliminacjach do Mistrzostw Świata w Brazylii. W marcu Austria niestety nie dała się zaskoczyć i wygrała z Farerami 6:0. Ale żeby nie zapomnieć historycznego wyczynu z 1990 r., zobaczcie to wspaniałe wydarzenie: