Niemal każdy jako tako wykształcony Polak na pytanie, czy zna twórczość Tuwima, odpowie twierdząco. Tym bardziej w Roku Tuwima, który właśnie obchodzimy. Jego bajki znają doskonale dzieci, "Ptasie radio” uznawane jest za utwór wyjątkowy.
Jeśli nie jesteście pewni odpowiedzi na to pytanie, sięgnijcie po książkę Mariusza Urbanka "Tuwim. Wylękniony bluźnierca”. W rzeczy samej – całe życie się bał.
Przyszedł na świat w rodzinie zasymilowanych łódzkich Żydów, w domu w którym mówiło się wyłącznie po polsku. I to stało się jego przekleństwem. Żydzi wyklęli go jako tego, który wyrzekł się swojego narodu, Polacy – na szczęście tylko niektóre środowiska sączyli jad antysemicki zatruwając mu skutecznie życie. Aż tak, że przyszedł czas, kiedy przestał wychodzić z domu.
Narażał się swoją twórczością – elitom, politykom, niektóry kolegom po piórze. Nawet ci – jak Gałczyński, którym pomagał i którzy zachowywali się wobec niego niemal czołobitnie, później go opluwali. "Nie oszczędzono Tuwimowi żadnej obelgi i żadnego epitetu, nawet biorąc poprawkę na fakt, że temperatura polemik w dwudziestoleciu była znacznie wyższa niż dziś i że poeta odpowiadał swoim adwersarzom równie ostro i agresywnie”.
Wojna, emigracja, powrót. "Rok przed wojną nie miał wątpliwości, co warte są zaklęcia moskiewskiego tyrana. Pięć lat później zdawał się już o tym nie pamiętać. Miał dla tych samych władców z Moskwy już zupełnie inne słowa”.
Znów źle.
Zbyt wyjątkowy, zbyt wiele mu nie wybaczono Wielkiego talentu, krytyki, najpierw fraternizowania się z elitą Rzeczpospolitej, później służenia Polsce Ludowej. Zazdroszczono nawet profitów, mieszkania.
Trzeba przeczytać tę książkę o poecie, który jak niewielu przed nim i po nim był wielkim mistrzem mowy polskiej, twórcą wszechstronnym, błyskotliwym, niezwykłym kolekcjonerem. Miał życie barwne, choć wcale nie usłane różami. W dzieciństwie i młodości wytykany palcami z powodu dużego znamienia na policzku.
Zakochany w pięknej kobiecie, która została jego żoną – postanowili nie mieć dzieci z obawy o to, żeby ona nie umarła przy porodzie. Ci, którzy nie znają jego poezji z pewnością słyszeli piękne wykonania "Grande Valse Brillante” w wykonaniu Ewy Demarczyk czy "Wspomnienie” z muzyką Czesława Niemena. Ta książka jest o Tuwimie, jakiego nie znacie.