To opowieść skonstruowana przemyślnie. Mieszają się w niej wątki sensacyjne i podróżnicze, prawdziwe i niekoniecznie. Są tu opowieści o ludziach i zwyczajach tego kraju w którym kawior jest chlebem niemal powszednim, a w każdym razie niezbędnym, a także znajdziemy garść przepisów kulinarnych.
W takiej scenerii znajdzie się bohater książki, ale wkrótce też jego plany ułożenia sobie spokojnego życia wezmą w łeb. Zresztą, sam był chyba świadomy, że jego pierwsza praca na tej astrachańskiej ziemi ma jakieś podejrzane zaplecze. No i wplątuje się niemal na własną prośbę.
Autor pojechał do Astrachania, żeby wczuć się w atmosferę tego kraju, poznać tło, a także ludzi, którzy byliby postaciami w jego książce.
Książka na ogół trzyma w napięciu, ale też wymaga uwagi bo krajobraz, ludzie –w tym potomkowie Sybiraków są autentyczne. Jednym słowem jest tu wiele wątków dokumentalnych i te są wartościowe. W wartką akcję autor co jakiś czas wplata anegdoty i ciekawostki o historycznym i współczesnym Astrachaniu, mieszkańcach tamtego regionu, religii, która tam obowiązuje opisuje też współczesną Rosję.
Znajdziemy tu również 80 fotografii ilustrujących opowieść co jest niezaprzeczalnym atutem tej książki.
Kmo.