Ostatnio najczęściej czytamy o tym, że autor ksiązki wyprowadził się do Prowansji i tam dopiero poczuł, co to jest szczęście.
Tahir Shah pochodzi z rodziny o afgańskich korzeniach, ale jest pisarzem angielskim, podróżnikiem, filmowcem. Urzeczony tym jedynym miejscem na ziemi, postanowił osiąść w Maroku. I okazało się, że trafił prosto do krainy baśni tysiąca i jednej nocy, w której od czasu do czasu pojawia się rzeczywistość.
Tahir Shah kupił dom w Casablance i tak o tym mówi: „Dar Chalifa jest najwspanialszym i najbardziej magicznym miejscem na świecie. To dom z duszą. Kiedy po raz pierwszy przekroczyłem jego próg, doznałem zauroczenia. Trudno mi opisać atmosferę tamtej chwili – to tak, jakbyś wkroczył przez dziurkę od klucza do równoległej zaczarowanej rzeczywistości”.
Pisarz opisał swoją przygodę z Marokiem, a raczej swoje zupełnie serio życie w magicznym mieście, jakim jest Casablanka. Zgodnie z marokańskim przysłowiem „życie pozbawione trudnych lekcji w ogóle nie jest życiem”, autor zaznał wszystkiego – przeżył niemal wszystkie możliwe plagi podczas renowacji domu, który przecież go oczarował, zmagał się z wieloma kłopotami, mentalnością mieszkańców, ich zabobonnym lękiem przed tym, co niewidzialne, a przecież jest. Na własnej skórze doświadczył, czym jest zderzenie kultur, jak wygląda tu życie codzienne.
Mówi jednak – „jestem szczęśliwy w Maroku. Nie, nie ma innego miejsca, w którym chciałbym zamieszkać, na pewno nie teraz...”.
To świetna lektura, znakomicie napisana, relaksująca, magiczna, jak miejsce gdzie powstała. Ta książka potrafi oczarować.
Wydawnictwo Literackie