(fot. GORNIK.LECZNA.PL)
Górnik Łęczna w ostatnim czasie gra niemal co trzy dni. Po meczu z Miedzią Legnica można jednak śmiało stwierdzić, że taki rytm służy podopiecznym trenera Kamila Kieresia, którzy zdobyli gola na wagę wygranej w ostatniej minucie spotkania
Starcie z ekipą z Legnicy nie było porywającym widowiskiem, ale w końcówce emocje sięgnęły zenitu. W czwartej minucie doliczonego czasu gry piłkę do bramki skierował Paweł Baranowski i zapewnił łęcznianom szóstą wygraną w tym sezonie. – Przy zdobytym golu w polu karnym panowało ogromne zamieszanie. Nie czułem żeby ktoś mnie pociągał za koszulkę tylko starałam się wepchnąć piłkę do bramki. To dla mnie ważne trafienie bo moja żona jest w ciąży dlatego po jego zdobyciu zaprezentowałem stosowną „cieszynkę” (włożenie piłki pod koszulkę – red.) – zdradził już po spotkaniu stoper Górnika. – Pierwsza połowa wygląda w naszym wykonaniu nieźle. Utrzymywaliśmy się przy piłce i mieliśmy swoje okazje. Po przerwie to Miedź lepiej operowała piłką. W końcówce w ogromnym zamieszaniu udało nam się strzelić bramkę, a co za tym idzie dopisać trzy punkty – dodał Baranowski.
– Czujemy się mocni, ale z zachowaniem pokory. Wszystko przyjdzie wraz z ciężką pracą, a to jest podstawa naszego sukcesu. Trener zawsze powtarza nam, żeby grać do końca i to się opłaciło – mówił z kolei po meczu Bartłomiej Kukułowicz, młody pomocnik Górnika, który z meczu na mecz otrzymuje od trenera Kamila Kieresia coraz więcej szans do gry.
Dzięki kolejnej wygranej „zielono-czarni” z bilansem sześciu zwycięstw i dwóch remisów plasują się obecnie na trzecim miejscu w Fortuna I Lidze. Najbliższa kolejka na zapleczu PKO BP Ekstraklasy zaplanowana jest na siódmego i ósmego listopada. Górnik kolejny mecz o punkty miał jednak zagrać 30 października. Wówczas "zielono-czarni mieli nadrobi zaległości z ósmej kolejki na wyjeździe z Puszczą Niepołomice. Niestety, w poniedziałek wieczorem okazało się, że w zespole z Niepołomic doszło do zakażenia koronawirusem i mecz po raz drugi został odwołany.