Trudne decyzje, procesy i polityczne intrygi wymieszane z turową strategią - tak w największym skrócie zapowiada się polska gra We. The Revolution.
Nad We. The Revolution pracuje studio Polyslash. Jaki pomył na grę ma studio?
Akcja gry przeniesie nas w czasy Rewolucji Francuskiej i postawi przed skomplikowanymi decyzjami i dylematami.
Będziemy musieli decydować o losach tak zwykłych ludzi, jak i rewolucjonistów czy ich wrogów. Decyzje łatwe nie będą, bo większość z nich może się zakończyć użyciem gilotyny.
W tle nie zabraknie też politycznych intryg, które cały czas będziemy musieli mieć na uwadze; tak jak i interesy poszczególnych frakcji.
- Jednym z najważniejszych elementów We. The Revolution jest fabuła, która będzie stawiać gracza w sytuacjach niejasnych moralnie, gdzie nie ma łatwych odpowiedzi. Posiadanie władzy nad ludzkim życiem i śmiercią to jednocześnie ogromny ciężar i siła, która może wpłynąć na losy rewolucji. Każda frakcja w Paryżu jej pożąda i gracz musi pamiętać o tym za każdym razem, gdy wydaje wyrok, przydziela zadania swoim agentom w mieście, czy knuje intrygi w kuluarach - komentuje w informacji prasowej Dawid Ciślak, reżyser gry.
W trakcie gry będziemy także kierować agentami rozsianymi po całym Paryżu, ale to sala sądowa wydaje się być najważniejszym miejscem w We. The Revolution. Tu w ponad 100 sprawach będziemy przesłuchiwać świadków czy analizować dowody i raporty.
A wszystko w niebanalnej oprawie graficznej łączącej - jak mówią sami twórcy - prostotę poligonów z malarstwem neoklasycystycznym.
Premiera gry We. The Revolution została wstępnie zaplanowana na przyszły rok.