Wystarczyło kilkanaście minut pierwszej połowy, a podopieczni Damiana Panka zdobyli trzy gole w starciu z Włodawianką. Po 45 minutach Huragan prowadził 3:0 i było jasne, że trzy punkty zostaną w Międzyrzecu Podlaskim. Ostatecznie gospodarze wygrali 3:1.
W 24 minucie wynik otworzył Daniel Kleber. Wydawało się, że goście zażegnają już niebezpieczeństwo w swoim polu karnym, bo jeden z obrońców wybił piłkę głową.
Huragan szybko odzyskał jednak futbolówkę, a z 16 metrów do siatki uderzył właśnie Kleber, chociaż miał przed sobą dwóch rywali.
Minęło kilkadziesiąt sekund i już było praktycznie po zawodach. Tym razem goście nie zdołali przeciąć podania do Patryka Pakuły, który w sytuacji jeden na jeden z obrońcą oszukał go świetnym balansem ciała i po chwili z kilkunastu metrów zdobył drugiego gola dla miejscowych.
Jeszcze przed przerwą drużyna trenera Panka dobiła przeciwnika. Bardzo dobrze zachował się Paweł Radziszewski, który wygrał „przebitkę” z rywalem, pognał pod pole karne i na linii szesnastego metra odegrał do Pakuły. A napastnik Huraganu miał dużo czasu, żeby przyjąć sobie piłkę i spokojnie strzelić na 3:0. Zresztą jeszcze przed przerwą Radziszewski także powinien wpisać się na listę strzelców, ale zmarnował świetną okazję na czwartą bramkę, po tym, jak biegł sam na bramkarza przez pół boiska.
Po zmianie stron przyjezdni szybko zdobyli gola, ale jedno trafienie to było wszystko, na co w sobotę było stać drużynę Mirosława Kosowskiego. Huragan nie miał problemów, żeby dowieźć korzystny wynik do końcowego gwizdka, chociaż na pewno gospodarze w drugich 45 minutach spisali się zdecydowanie gorzej.
– Do przerwy było gładko i przyjemnie, ale w szatni rozmawialiśmy o tym, żeby nie odpuszczać i mocno się mobilizowaliśmy. Mimo wyniku 2:0, czy 3:0 zawsze powtarzam, że wymagam od drużyny, żeby jakość była zachowana. Niestety, w drugiej połowie nie zareagowaliśmy dobrze. Jakość naszej gry spadła. Rywale zdobyli gola, ale ani przez chwilę wynik nie był zagrożony. Owszem, Włodawianka poszła wyżej, miała sporo stałych fragmentów gry jednak niewiele z tego wynikało – ocenia spotkanie trener Panek.
Z kolei opiekun przyjezdnych przyznaje, że ciężko było jego drużynie przy tylu osłabieniach stawić czoła liderowi.
– Jeszcze w sobotę okazało się, że nie będzie mógł zagrać Artur Nielipiuk. Wypadł nam także Kacper Czarnota i w ostatniej chwili musiałem jeszcze robić roszady. Uważam jednak, że w drugiej połowie zagraliśmy dużo lepiej i pokazaliśmy się z dobrej strony. Szkoda tylko, że pierwszy gol, a później seria naszych błędów ustawiły spotkanie. Przy trzech bramkach różnicy po 45 minutach trudno myśleć o korzystnym rezultacie. Przeciwnik wygrał jednak zasłużenie i potwierdził, że jest głównym faworytem naszej grupy. Nie bez powodu od dawna są zdecydowanym liderem – wyjaśnia popularny "Kosa".
Huragan Międzyrzec Podlaski – Włodawianka Włodawa 3:1 (3:0)
Bramki: Kleber (24), Pakuła (27, 35) – Magdysz (54).
Huragan: Czarnecki (76 Bierdziński) – Grochowski (85 Weręgowski), Panasiuk, Mirończuk, Komar, Radziszewski, Czumer (72 Sz. Łukanowski), Korgol, Kleber, H. Łukanowski (65 Chudowolski), Pakuła (60 Waniowski).
Włodawianka: Paszkiewicz – Książak (53 Kamiński), Borcon, Gontarz, Musz (80 Król), Welman (88 Misiura), Skrzypek, Magdysz, Ilczuk, Waszczyński (77 Woch), Kawalec.
Żółta kartka: Ilczuk (Włodawianka).
Sędziował: Mikołaj Rowiński (Lublin).