Motor Lublin w najbliższych tygodniach będzie musiał sobie jeszcze radzić bez podstawowego skrzydłowego. Jacques Ndiaye w meczu z Polonią Warszawa doznał urazu przywodziciela i od tej pory nie pojawił się na boisku.
Ndiaye to jeden z zimowych nabytków beniaminka Fortuna I Ligi. Mówi się, że 20-latek z Senegalu kosztował nawet około 200 tysięcy euro.
Po bezbarwnym debiucie w meczu z GKS Katowice zawodnik pokazał jednak próbkę swoich możliwości. W czterech kolejnych spotkaniach wychodził w podstawowym składzie, a najlepiej spisał się przy okazji derbów z Górnikiem Łęczna. Rozegrał wówczas pełne 90 minut i miał kilka okazji, żeby wpisać się na listę strzelców.
9 marca, podczas starcia z Polonią Warszawa, w końcówce pierwszej połowy doznał jednak urazu i nie był w stanie zejść z murawy o własnych siłach.
– Jaques będzie pauzował jeszcze około dwóch-trzech tygodni. Wiadomo, że organizm różnie reaguje, czasem adaptuje się szybciej, czasem wolniej. Dział medyczny jeszcze się uczy, z każdym dniem poznają go lepiej, a my działamy na bieżąco – mówi Mateusz Stolarski, nowy pierwszy trener żółto-biało-niebieskich.
Dodał również, że oprócz Piotra Kusińskiego nieobecny w poniedziałkowym spotkaniu będzie także inny skrzydłowy Dariusz Kamiński. Szkoleniowiec przyznał również, że szansę wkrótce może dostać Rafał Król.
– Rafał dalej jest kapitanem zespołu, a jego forma idzie w górę. Jeżeli dalej będzie szedł w tym kierunku, to ma szansę w końcu pojawić się na boisku – zapewnia Stolarski.
Motor z GKS Tychy zagra w poniedziałek o godz. 17.30. Kolejny mecz, wyjazdowy z Wisłą Kraków odbędzie się za to w niedzielę, 7 kwietnia (godz. 12.40).