Mandatami od policji zakończyła się dla siedmiu osób jazda bez maseczek tym samym busem. Inną osobę ukarano za to, że nie miała maseczki na stacji paliw. – Nie ma podstaw do karania – twierdzi tymczasem Rzecznik Praw Obywatelskich, którego zdaniem nakaz zasłaniania ust i nosa wydano bez podstawy prawnej.
Patrol drogówki sprawdzający maseczki wystawiono przy al. Kraśnickiej, drodze wylotowej z Lublina. – To nie pierwsze i nie ostatnie takie działanie – zapowiada Kamil Gołębiowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji. Jej funkcjonariusze przyglądali się pasażerom autobusów, autokarów i busów. – Wszystkich pojazdów, które wykonują szeroko rozumiany przewóz osób.
Siedmioma mandatami skończyła się kontrola busa wiozącego robotników na budowę. Jechało nim siedem osób, żadna nie miała maseczki, każda została ukarana. Ale nie tylko w autobusach policja wypatruje ludzi, którzy nie zasłonili ust i nosa.
Nawet na zakupach można się spodziewać policjanta z mandatem.
– Dzielnicowi kontrolują punkty handlowe pod kątem noszenia maseczek przez klientów – przyznaje Gołębiowski. Przekonała się o tym klientka stacji paliw w Radawcu. – Policjanci ukarali mandatem kobietę, która weszła na stację bez maseczki na twarzy.
W legalność takich mandatów powątpiewa Rzecznik Praw Obywatelskich, którego współpracownicy mówią o „wadliwym sposobie wprowadzenia obowiązku zakrywania twarzy i nosa”. Już w maju RPO ocenił, że rozporządzenie wprowadzające ten obowiązek wydano „z przekroczeniem upoważnienia ustawowego”. Dziś obowiązuje inne rozporządzenie, ale „wątpliwości rzecznika dotyczące prawidłowości tej regulacji pozostają aktualne”.
Rzecznik Praw Obywatelskich właśnie wystąpił do Komendanta Głównego Policji z prośbą o przedstawienie podstawy prawnej do stwierdzenia wykroczenia za niezasłonięcie ust i nosa. Oczekuje również informacji o tym, jakie działania podejmuje policja w razie wezwania do sklepu, do którego nie wpuszczono klienta bez maseczki.
– Niejednokrotnie na tle odmowy wpuszczenia klienta niezakrywającego ust i nosa lub sprzedania mu towarów dochodzi do konfliktów, kończących się wezwaniem policji – stwierdza w swym piśmie Stanisław Trociuk, zastępca RPO. Dodaje, że wzywającymi policję są nie tylko pracownicy sklepów, którzy nie mogą wyegzekwować od klienta założenia maseczki. – Również niewpuszczone lub nieobsłużone osoby, uważające, że ich prawa do zakupu niezbędnych im produktów są naruszane, pomimo że są zwolnione z obowiązku zakrywania ust i nosa, i posiadają stosowne zaświadczenie lekarskie.
– Opisane konflikty spowodowane są z jednej strony wadliwym sposobem wprowadzenia obowiązku zakrywania twarzy i nosa z drugiej zaś nieprecyzyjnością i częstymi zmianami przepisów – informuje biuro RPO. Jednocześnie zastrzega, że „nie kwestionuje zasadności” wprowadzenia takiego obowiązku.
Lubelscy policjanci zapewniają, że nie każda osoba przyłapana bez maseczki karana jest mandatem. – W większości przypadków jest to pouczenie lub zwrócenie uwagi – mówi Gołębiowski. – Mandaty, czy skierowanie do sądu wniosku o ukaranie, to rzadsze przypadki. Wszystko zależy od postawy danej osoby i jej podejścia do obowiązujących zasad.
Według statystyk z początku miesiąca, w całym kraju ukarano mandatem 14 tys. osób, które nie zasłoniły ust, z czego 615 w woj. lubelskim. Wobec 6 tys. osób w całym kraju, a w naszym regionie wobec niespełna 80, policja skierowała do sądu wnioski o ukaranie.