W Londynie zmarła wybitna amerykańska fotograficzka Eve Arnold, uchodząca za jedną z najlepszych na świecie w portretowaniu znanych ludzi, przede wszystkim kobiet. 21 kwietnia skończyłaby 100 lat. Mówiono o niej, że kobiecą duszę unieśmiertelniała na celuloidzie fotograficznego filmu, jak nikt inny.
Fotografowała królową Elżbietę II, Elizabeth Taylor, Margareth Thatcher, Malcolma X, Joan Crawford. Nigdy nie prosiła nikogo ze sławnych ludzi o sesję zdjęciową. To do niej się zwracano.
Wiele podróżowała po świecie. Słynne stały się jej cykle zdjęciowe z Chin, Rosji, Afryki Południowej i Afganistanu. Docierała w miejsca, gdzie zachodni fotoreporterzy przedtem nie docierali. Fotografowała nędzę, bezdomne dzieci, handlarzy narkotyków i kobiet. Wydawała albumy reportażowe ilustrowane swymi zdjęciami.
Osiągnęła szczyty uznania profesjonalnego. Była m.in. honorowym członkiem brytyjskiego Królewskiego Towarzystwa Fotograficznego, otrzymała tytuł Mistrza Fotografii Międzynarodowego Centrum Fotografii w Nowym Jorku. Weszła w skład rady amerykańskiego Narodowego Muzeum Mediów.
Przez ostatnie lata życia nie mogła już fotografować w związku z pogłębiającą się chorobą reumatyczną. Większość czasu spędzała na lekturze Dostojewskiego i Tołstoja. Odeszła 4 stycznia w domu opieki w londyńskiej dzielnicy Mayfair w otoczeniu trojga wnuków.