Mimo że dzielnicę fabryczna Kraśnika niemal całkowicie otacza las, mieszkańcy rzadko tam zaglądają.
- Całe dnie siedzą tam jakieś podejrzane grupy młodych. Znajdą sobie jakieś powalone drzewko albo pieniek i popijają wino, palą papierosy… Strach przejść nawet w dzień - mówi pani Maria z ul. Klonowej.
- Chętnie chodziłbym przez las na swoją działkę, ale boję się. Szczególnie od czasu tego morderstwa sprzed kilku miesięcy, kiedy to bandyci wyszli zza drzew i zabili mężczyznę, który parkował swój samochód w garażu tuż obok lasu - dodaje pan Władysław z ulicy Grunwaldzkiej.
Do lasu zagląda policja i Straż Miejska. Jednak nie są w stanie być tam przez cały czas. Ale bezpieczeństwo to nie jedyny problem mieszkańców.
- Ten lasek to śmietnik. Zdarzają się i takie przypadki, że ludzie wynoszą tam śmieci zamiast do pojemników. Nawet nie chce się wchodzić w taki brud - dodaje pan Kazimierz z ul. Dekutowskiego "Zapory”.
Las należy do Nadleśnictwa Kraśnik, jednak leśnicy tylko rozkładają ręce.
- Rocznie na sprzątanie lasów wydajemy 30 tys. złotych - mówi nadleśniczy Stanisław Kuśmierz. - Ciągle sprzątamy, ale ludzie też powinni dbać o las i pilnować dzieci, żeby nie śmieciły i nie niszczyły przyrody.
Niewiele również mogą zrobić władze samorządowe. - To nie nasz teren. My możemy co najwyżej zająć się niewielką jego częścią przylegającą bezpośrednio do miasta. W tym tygodniu wyślemy grupę działającą w ramach akcji "Czyste Miasto” w okolice ul. Grunwaldzkiej - zapewnia Daniel Niedziałek, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Kraśnik.