Zamordowana, w centrum Lubartowa przez byłego męża, Anna B. osierociła czworo dzieci w wieku od 15 do 8 lat. Napastnik siedział wcześniej w więzieniu za grożenie śmiercią.
Do krwawej awantury doszło w poniedziałek po godz. 20, u zbiegu ul. Krzywe Koło i Szulca. Anna B. wyszła z domu w towarzystwie swojego 44-letniego partnera. Na ulicy był już jej były mąż – Paweł B.
– Nie wiadomo jeszcze czy znalazł się tam przypadkiem czy też śledził kobietę. Ustalamy dokładne okoliczności zdarzenia – informuje kom. Andrzej Fijołek, rzecznik lubelskiej policji. – Mężczyzna zaczął wyzywać kobietę i towarzyszącego jej 44-latka. Doszło do kłótni i szarpaniny.
Z dotychczasowych ustaleń śledczych wynika, że Paweł B. rzucił się na byłą żonę z nożem. Zadał jej ciosy m.in. w klatkę piersiową i brzuch. Partner kobiety próbował powstrzymać napastnika. Sam został ranny. Udało mu się jednak wytrącić Pawłowi B. nóż z ręki. Wtedy 38-latek rzucił się do ucieczki. Na miejsce wezwano policję i ratowników. Niestety życia kobiety nie udało się uratować.
– Ludzie mówili, że ten facet od rana biegał wściekły. Może się napił, albo czegoś naćpał. Nie pierwszy raz był taki agresywny. Siedział za to, ale go puścili. Widać jak to się skończyło – mówi mieszkaniec jednego z domów w sąsiedztwie miejsca zbrodni.
Tuż po zdarzeniu jeden ze świadków wskazał policjantom, w jakim kierunku uciekł Paweł B. Mundurowi zatrzymali mężczyznę niedaleko miejsca zdarzenia. Ukrywał się za jednym z budynków. Od mężczyzny czuć było woń alkoholu, ale odmówił poddania się testowi alkomatem. Został przewieziony do szpitala na badania. Śledczy nie ujawniają jeszcze ich wyników. Zarówno Paweł B. jak i 44-letni partner ofiary zostali zatrzymani.
– Przeprowadzane są z nimi czynności procesowe. Na środę zaplanowano sekcję zwłok ofiary. Również w środę można się spodziewać decyzji w spawie zarzutów dla sprawcy – informuje Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
44-letni partner Anny B. został zatrzymany „do wyjaśnienia”. Jak informują śledczy, mężczyzna odniósł tylko niegroźne rany. Jego życiu nic nie zagraża.
Nie wiadomo natomiast czy napastnik przyznał się do zabójstwa i składał jakiekolwiek wyjaśnienia. Prowadzący sprawę nie ujawniają tych informacji.
Przyznają jednak, że Paweł B. to znany policji recydywista. Po raz pierwszy trafił do więzienia w 2005r. Następnie w 2012 r. odpowiadał ze znęcanie się nad żoną. Trafił za to do więzienia na ponad cztery lata. Kobieta zdecydowała się wreszcie odejść od swojego oprawcy. Związała się z 44-latkiem z Lubartowa. Paweł B. nie mógł się z tym pogodzić. W sierpniu ubiegłego roku wyszedł na wolność. Zaledwie 9 dni później znowu prześladował Annę. Groził śmiercią kobiecie i jej partnerowi. Podpalił też drzwi wejściowe do domu 44-latka i zniszczył przydomową huśtawkę.
Paweł B. został wtedy zatrzymany i trafił do aresztu. W kwietniu tego roku został prawomocnie skazany na rok więzienia. Wyszedł jednak na wolność, bo sąd zaliczył mu areszt na poczet kary. Jego była partnerka przyznała również w sądzie, że nie obawia się już przemocy ze strony Pawła B. Zgodnie z wyrokiem mężczyzna miał dwuletni zakaz zbliżania się do Anny B. na mniej niż 50 metrów. Sąd zakaz mu również jakichkolwiek kontaktów z kobietą. Paweł B. zignorował jednak sądowe zakazy.
Jak informują śledczy, Anna B. osierociła czworo dzieci w wieku od 15 do 8 lat. Wszystkie trafiły pod opiekę babci.