Parlamentarnego (Maci
9892 złote brutto dostają ci, którzy zrezygnowali z pracy, własnej firmy, renty czy emerytury. Na Lubelszczyźnie pensja parlamentarzysty to wciąż finansowe eldorado.
Pozostali otrzymują tylko dietę w wysokości 2473 zł za udział w posiedzeniach. Dlaczego większość posłów woli zarabiać poza Sejmem? Według ekspertów, do parlamentu trafia coraz więcej osób, które mogą się pochwalić niezłymi zarobkami lub boją się stracić stałą pracę.
Jest nim na przykład szef lubelskiej Platformy Obywatelskiej Stanisław Żmijan. Wcześniej, przez dwie poprzednie kadencje, nie pobierał poselskiej pensji. Był prezesem spółki akcyjnej Przedsiębiorstwo Drogowo- Mostowe Międzyrzec Podlaski.
– W partii długo o tym dyskutowaliśmy i doszliśmy do wniosku, że działalność publiczna i biznesowa nie powinna się przenikać. Dlatego zrezygnowałem ze stanowiska prezesa – tłumaczy Żmijan.
Jacek Czerniak z SLD na czas kadencji wziął urlop w Urzędzie Marszałkowskim. – Jeśli chce się poważnie zająć pracą w Sejmie, to nie można inaczej. Przygotowanie do komisji i obrad zajmuje dużo czasu – przekonuje Czerniak.
Z kolei Grzegorz Raniewicz z PO zrezygnował z prowadzenia własnej działalności gospodarczej. – Była to forma działalności, która wymagała mojej stałej obecności. Miałem kantory wymiany walut i musiałem być na miejscu. Nie dało się tego pogodzić z pracą w Sejmie – tłumaczy Raniewicz z PO.
Z poselskiej pensji zrezygnował natomiast Cezary Kucharski, poseł PO. – Nie wszedłem do Sejmu, żeby się dorobić – mówi Kucharski. Były reprezentant Polski w piłkę nożną jest najbogatszym lubelskim posłem. Do oświadczenia majątkowego wpisał majątek wart ponad 9 mln zł (w tym 18 mieszkań).
Posłom, którzy nie biorą sejmowej pensji, przysługują, oprócz nieopodatkowanej diety, także fundusze na prowadzenie biura poselskiego. To 11 600 zł miesięcznie.