Z wicemarszałkiem województwa lubelskiego z Krzysztofem Grabczukiem rozmawiamy o turystyce regionalnej
RED.: Tegoroczne lato należało do rekordowych nad polskim morzem i w górach. Czy turyści dopisali też u nas?
K.G.: Zdecydowanie tak, co najlepiej było widać w najpopularniejszych letniskach regionu – w Kazimierzu Dolnym, Okunince nad jeziorem Białym, ale też na Roztoczu, które w ostatnich latach notuje więcej turystów. Gospodarze obiektów i organizatorzy turystyki z tych terenów szacują, że w porównaniu z ubiegłorocznymi wakacjami był to wzrost o co najmniej 10-15 proc. Co ciekawe wśród odwiedzających nas turystów jest dużo mieszkańców Śląska oraz wielkomiejskich aglomeracji z centralnej i zachodniej Polski. Na naszym Roztoczu, w zielonym otoczeniu lasów, odnajdują pożądaną ciszę i spokój, bo wiele miejsc nawet w pełni sezonu nie przypomina zatłoczonych nadmorskich czy górskich kurortów. Z podobnych powodów mieszkańcy dużych miast, przede wszystkim Warszawy i Łodzi coraz chętniej przyjeżdżają latem na Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie oraz nad Bug. Rozległość naszego regionu gwarantuje nadal znalezienie spokojnego, klimatycznego miejsca na weekend czy dłuższy wakacyjny pobyt. Poza tym, w odróżnieniu od gór czy morza, właściciele obiektów na Roztoczu, Pojezierzu albo nad Bugiem nie podnoszą od razu cen gdy tylko rośnie zainteresowanie ich usługami. A to dobry prognostyk i szansa na utrzymanie większego ruchu turystów także poza sezonem.
Posezonowa turystyka, przynajmniej w naszym regionie, to jednak przede wszystkim grupy szkolne oraz wyjazdy szkoleniowo-konferencyjne. Czy są szanse by zmienić te tendencje?
K.G.: Oczywiście i to doskonale widać w miejscach i obszarach regionu, o których już wspomnieliśmy. Dzięki rozwojowi sieci szlaków rowerowych i kajakowych, aktywni turyści przyjeżdżają do nas od wiosny do jesieni, a zimą, szczególnie w weekendy nie brakuje narciarzy. Pamiętajmy, że na Roztoczu i Powiślu mamy około 10 stacji narciarskich, powstają też profesjonalne trasy dla narciarzy biegowych. Większość rzek regionu, w tym Wieprz, Tanew, Bug i Krzna, to dziś bardzo popularne szlaki spływów kajakowych, odwiedzane nie tylko przez mieszkańców regionu. Mamy też – i to jest nasz główny atut - kilka tysięcy kilometrów znakowanych szlaków i ścieżek rowerowych, z transregionalnym Wschodnim Szlakiem Rowerowym Gren Velo oraz pięcioma regionalnymi szlakami, m.in. Centralnym Szlakiem Rowerowym Roztocza. Ten szlak, uznany za jedną z najciekawszych rowerowych tras w Polsce, przechodzi obecnie dużą modernizację z rozbudową infrastruktury. Takie inwestycje, finansowane z europejskich funduszy, gwarantują rozwój turystycznej oferty i zdecydowany wzrost atrakcyjności naszego regionu.
Na czym polega i jak duży zakres ma modernizacja szlaku roztoczańskiego?
K.G.:Ten szlak, o długości około 180 km, przebiega przez całe nasze Roztocze – od Kraśnika do Hrebennego na granicy z Ukrainą. I biegnie dalej, aż do przedmieść Lwowa, ale ukraiński odcinek zaprojektowany został tylko na papierze. Teraz, w ramach Programu Współpracy Transgranicznej Polska-Białoruś-Ukraina 2014-2020, będzie wyznakowany w całości swego przebiegu. Zarówno po polskiej, jak i ukraińskiej stronie będzie to zupełnie nowe oznakowanie, w kilkudziesięciu punktach pojawi się też nowa infrastruktura. Najważniejsze będą 23 punkty obsługi rowerzystów, wyposażone w zadaszone wiaty i altany, stoły, ławy, stojaki rowerowe i inne udogodnienia gwarantujące wypoczynek na trasie. W projekcie przewidziane są też – opcjonalnie – stacje naprawy rowerów oraz powstaną dwa nowe centra informacyjno-obsługowe z funkcją wystawowo-edukacyjną, przybliżającą wszystkim zainteresowanym Roztocze i jego tajemnice. U nas taki obiekt będzie w Lipsku – Polesiu, na trasie umożliwiającej rowerzystom przejazd z Zamościa na Centralny Szlak Rowerowy Roztocza. Na Ukrainie podobne centrum powstanie w Wereszycy, na terenie Jaworowskiego Przyrodniczego Parku Narodowego.