Rusza proces Andrzeja G., byłego komendanta lubelskiej straży pożarnej. Mimo ciążących na nim zarzutów został już dwukrotnie zatrudniony w Porcie Lotniczym Lublin. Właśnie kończy się jego ostatnia umowa i… będzie kolejna.
Prokuratura oskarżyła go, że od marca 2000 r. do października 2001 r. kazał podwładnym pracować przy budowie swego domu pod Lublinem. Mieli m.in. rozładowywać materiały, wykonać instalację energetyczną i wodno-kanalizacyjną. Były do tego używane strażackie samochody, koparka i dźwig. Z ustaleń prokuratury wynika, że niektórzy strażacy byli wysyłani przez G. do pracy przy budowie jego domu w czasie służby, kiedy powinni być w gotowości bojowej.
– Andrzej G. nie przyznał się do winy – informuje Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.
Ciążące na G. zarzuty nie przeszkodziły zarządowi Portu Lotniczego Lublin, aby go zatrudnić. 1 stycznia zaczął pracę (poza konkursem i przed oficjalnym naborem do spółki) na stanowisku koordynatora ds. straży pożarnej i bezpieczeństwa. – Kto nie jest skazany prawomocnym wyrokiem, jest niewinny – tłumaczył Grzegorz Muszyński, prezes PLL.
Innego zdania byli akcjonariusze spółki, którzy zażądali wyjaśnień od prezesa. Wtedy zarząd wypowiedział umowę Andrzejowi G. i poinformował o tym media. Termin wypowiedzenia upłynął 29 lutego. Ale już następnego dnia, 1 marca, port… podpisał z G. umowę-zlecenie. Ten fakt spółka już przemilczała. Umowa zawarta „po cichu” z G. kończy się w ostatnim dniu maja. Czy port ponownie zatrudni byłego komendanta, którego proces właśnie się zaczyna?
– Umowa zostanie przedłużona o miesiąc – informuje Piotr Jankowski, rzecznik PLL. – Przez ten czas pan G. przekaże wszystkie sprawy powołanym w przyszłym tygodniu komendantom Lotniskowej Służby Ratowniczo-Gaśniczej i Służby Ochrony Lotniska. Nie przewidujemy dalszego przedłużenia umowy.
Czy tym razem deklaracje zarządu okażą się wiarygodne? 6 marca, już po ponownym zatrudnieniu Andrzeja G., prezes Muszyński tłumaczył nam, dlaczego zwolnił G.
– Wytworzył się zły klimat wokół tej osoby. A wokół portu nie może być zamieszania. Port powinien być jak dobra spółka giełdowa: musi być wokół niej cicho i spokojnie – wyjaśniał Grzegorz Muszyński, który kilka dni wcześniej zatrudnił G. z powrotem. (dj)