– Ta książka była gotowa już dawno, ale ciążyło nad nią swego rodzaju fatum. Najpierw ukradziono mi laptopa, w którym była zapisana. Gdy w końcu odtworzyłem część materiału, został mi on zabrany przez ABW - opowiada o swojej najnowszej publikacji dziennikarz Wojciech Sumliński.
• "Teresa, Trawa, Robot”. Taki tytuł nosi pana najnowsza książka, której prezentacja odbędzie się w czwartek w Radiu Lublin. Proszę rozszyfrować ten tytuł.
– "Teresa”, "Trawa” i "Robot” to trzy operacje przeprowadzone w latach 1985–1990, w wyniku których objęto inwigilacją rodziny i znajomych czterech oprawców księdza Jerzego Popiełuszki, skazanych w procesie toruńskim. W tę gigantyczną operację przez 6 lat zaangażowano kilkuset funkcjonariuszy SB i tylu tajnych współpracowników. Po to, by mieć kontrolę nad środowiskiem, które mogło znać prawdziwe okoliczności zabójstwa księdza Jerzego.
• Po raz kolejny stawia więc pan tezę, że nie znamy całej prawdy o śmierci ks. Jerzego.
– Jestem przekonany o tym, że wciąż nie poznaliśmy mocodawców i współpracowników funkcjonariuszy skazanych w procesie toruńskim, którzy odpowiadają za tę śmierć.
• Czy to przypadek, że druga pana książka o ks. Popiełuszce ukazuje się w 25 rocznicę jego uprowadzenia i zamordowania?
– Ta książka była gotowa już dawno, ale ciążyło nad nią swego rodzaju fatum. Najpierw ukradziono mi laptopa, w którym była zapisana. Gdy w końcu odtworzyłem część materiału, został mi on zabrany przez ABW podczas zatrzymania 13 maja 2008 roku. Musiałem napisać ją od początku.
• Czy pisanie tej książki było pomysłem na przetrwanie ostatniego roku? W maju 2008 roku postawiono panu zarzut związany z oferowaniem oficerowi WSI pozytywnej weryfikacji.
– Wątki osobiste znajdą się w kolejnej książce "Życie na podsłuchu”, która ukaże się pod koniec listopada. Pokazuję w niej, jak wyglądał ostatni rok mojego życia.