Co najmniej trzy taneczne imprezy odbędą się w Lublinie w wigilijny wieczór. I już sporo ludzi deklaruje, że na nie przyjdzie. – Niektórzy chcą odpocząć od stołu – mówią organizatorzy imprez. – To nie do przyjęcia – mówią księża.
– Na naszej pasterce usłyszycie taką muzykę jak: Drum'n'Bass, Hard Nrg oraz Hardcore! W pomieszczeniach obok będziemy śpiewać kolędy – piszą organizatorzy imprezy na portalu społecznościowym Facebook. Muzykę grać ma ośmiu Dj-ów, a swój udział w zabawie potwierdziło już kilkadziesiąt osób. Impreza rozpocznie się o godz. 22.
Z kolei znany z niecodziennych pomysłów klub Tektura przygotował "Wigilijne Karaoke”, na które każdy może przyjść z własnym prowiantem.
– To nie jest żadna prowokacja – zapewnia Szymon Pietrasiewicz, organizator imprezy w Tekturze. – Po prostu jest wielu ludzi, którzy chcą trochę odpocząć od świątecznego stołu, to nic złego. A przecież impreza zaczyna się o godz. 22, czyli już po wigilijnych kolacjach – podkreśla. Także w tym przypadku swoje przybycie deklaruje kilkadziesiąt osób.
Taneczną imprezą w Wigilię kusi również Soundbar. Na "Technicznej pasterce” rozbrzmiewać ma muzyka house. Ta impreza zacznie się najpóźniej, bo o północy. – Takie imprezy organizowane były już wcześniej przez te same osoby w Świdniku – mówi Grzegorz Mazur, menadżer Soundbaru. – Chcemy przede wszystkim stworzyć okazję do spotkania ze znajomymi tym, którzy na co dzień nie mieszkają w Lublinie, a w rodzinnym mieście pojawiają się praktycznie tylko z okazji świąt – dodaje.
Wczoraj mieliśmy spory problem ze znalezieniem księdza, który sprawę skomentuje pod nazwiskiem. Zgodził się dopiero ks. Janusz Kozłowski ze Świdnika: – Mamy tyle hałasu przez cały rok, ciągle bombardują nas decybele, a to powinny być stonowane święta – mówi duchowny. – Ktoś powiedział, że tylko puste naczynia hałasują, a pełne nie. Może ktoś hałasem chce coś zatuszować – dodaje. Inni księża mówią podobnie. – To nie do przyjęcia. Święta spędza się z rodziną, a imprezę można zrobić po świętach – mówi jeden z proboszczów. – Myślę, że udział w takiej imprezie to okradanie samego siebie. Oni nie wiedzą, co tracą – dodaje inny.
– Ja tu niczego zdrożnego nie widzę – uważa Krzysztof Polak, organizator "X-Mass rave”. – Są ludzie, którzy po spotkaniu z rodziną mają ochotę na coś jeszcze i dla nich robimy tę imprezę.