Nierzetelne badanie dokumentów dotyczących montażu nowych anten telefonii komórkowej zarzuca miejskim urzędnikom Najwyższa Izba Kontroli. Chodzi o przedstawiane przez operatorów dane o promieniowaniu emitowanym przez urządzenia.
Najwyższa Izba Kontroli badała prawidłowość działań Urzędu Miasta w sprawach budowy i funkcjonowania stacji bazowych telefonii komórkowej. Na takie urządzenia miasto może pozwolić tylko tam, gdzie ma pewność, że nie zostaną przekroczone dopuszczalne poziomy promieniowania w miejscach przebywania ludzi.
Chociaż działania urzędu NIK ogólnie oceniła dobrze, to przy okazji okazało się, że Wydział Ochrony Środowiska akceptował także niekompletne wyniki pomiarów przedstawiane mu przez operatorów. Niekompletne to znaczy nie zawierające danych o promieniowaniu w lokalach mieszkalnych, co było niezgodne z ministerialnym rozporządzeniem o dopuszczalnych poziomach pól elektromagnetycznych.
NIK nie zgadza się z wyjaśnieniami szefowej Wydziału Ochrony Środowiska, która tłumaczyła, że pomiary dołączone do zgłoszeń zostały wykonane przez laboratoria z odpowiednimi akredytacjami i dlatego nie było podstaw, by te dane podważać. Najwyższa Izba Kontroli stwierdza, że dostając niekompletne pomiary Urząd Miasta powinien wezwać operatora do ich uzupełnienia i w razie braku odpowiedzi pozostawić sprawę bez rozpatrzenia.
Nie jest to jedyna nieprawidłowość wskazana w wystąpieniu pokontrolnym skierowanym do Urzędu Miasta. Czytamy w nim również przypadki, gdy obszar oddziaływania stacji bazowej określano na podstawie niewłaściwych przepisów. W żadnym z tych przypadków nie doszło jednak do sytuacji, że naruszone zostały czyjeś prawa.
Z dokumentu NIK dowiadujemy się przy okazji, że w 13 z 23 badanych przypadków operatorzy znacznie, bo nawet o kilkaset procent, zwiększali moc już uruchomionych anten. To powodowało, że powiększał się też obszar ich oddziaływania (np. z 70 do 200 m), a zgłaszając zwiększenie mocy operatorzy składali oświadczenie, że nie zaszkodzi to ludziom, choć nie popierali tego dokumentami. Jednak w tej sprawie – jak wynika z wystąpienia pokontrolnego – nie można mówić o winie Urzędu Miasta, bo jak podkreśla NIK brakowało „prawnego obowiązku dokumentowania przez operatorów rzetelności oświadczeń”.