Kierowca trolejbusu przytrzasnął w drzwiach nogę mojej babci. Nawet nie zapytał, czy potrzebna jest pomoc, tylko jechał dalej – oburza się Czytelniczka, która poinformowała nas o sprawie. Kierowcę czeka kara.
Przeczytaj cały list Czytelniczki
– Dopiero po donośnych krzykach moich i paru ludzi ze środka kierowca otworzył wreszcie drzwi, choć długo mu to zajęło. Najpierw środkowe, a dopiero po kolejnych krzykach te właściwe, czyli ostatnie – dodaje. – Bardzo mnie zdenerwowała (nie chce użyć wulgarnego słowa, a – proszę mi wierzyć – tylko takie przychodzą mi na myśl) niefrasobliwość kierowcy, który nie popatrzył dobrze w lusterka, zanim nie zamknął drzwi. Gdyby to zrobił, widziałby, że nie wszyscy wsiedli do pojazdu.
– Nie wspomnę już, że gdy babcia stała na tym stopniu, ja miałam jedną nogę nadal poza pojazdem i na ostry sygnał dzwonka szybko wciągnęłam ją do środka, a drzwi wprost wepchnęły mnie do pojazdu. Gdybym nie zabrała nogi zostałaby przytrzaśnięta, a może nawet zmiażdżona w drzwiach! – oburza się Czytelniczka. I dodaje: – Bulwersujący również jest dla mnie fakt, że kierowca nie wysiadł nawet i nie zapytał, co się stało, tylko po "odblokowaniu” nogi jechał dalej. Gdyby ją złamał, też zapewne jechałby dalej.
Wczoraj kierowca trolejbusu przedstawił swoją wersję zdarzeń. – Potwierdził, że zdarzenie miało miejsce, ale – jak tłumaczył – nie widział, że przyciął pasażerce nogę – mówi Weronika Opasiak, rzecznik MPK. – Kierowca został upomniany. Zostaną wobec niego wyciągnięte konsekwencje służbowe.
–W takiej sytuacji powinien zareagować – podkreśla Opasiak. – Przede wszystkim sprawdzić, czy pasażerce nic się nie stało, ewentualnie wezwać pomoc i oczywiście przeprosić.