Niewielki zagajnik na obrzeżach Lublina, a w nim powieszony młody pies. Być może rasowy, myśliwski. Nie wiadomo, kto i dlaczego zabił zwierzę. Obrońcy zwierząt już zbierają pieniądze na nagrodę za pomoc w ujęciu oprawcy.
– Moim zdaniem to miało być jakieś chore przedstawienie. Ten mord miał mieć charakter jakiegoś widowiska – mówi Marta Włosek, prezeska lubelskiej Fundacji Na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt EX LEGE, która była na miejscu i o znalezionych zwłokach psa powiadomiła policję. – Z tego też powodu przypuszczam, że poza sprawcą byli jeszcze jacyś świadkowie. Zbieramy już pieniądze, bo chcemy przeznaczyć je na nagrodę dla osoby, która może pomóc w ujęciu sprawcy.
W niedzielę po południu skontaktowała się z Fundacją osoba, która była na spacerze z przyjaciółmi i psem. To właśnie oni natrafili na zwłoki. Doprowadził ich pies jednej ze spacerowiczów. Prezes Włosek przyznaje, że zgłoszenie brzmiało tak nieprawdopodobnie, że sama pojechała na miejsce, aby to zweryfikować.
Niestety informacja się potwierdziła. Zwłoki psa znajdowały się w zagajniku u zbiegu ulic Świętochowskiego, Żeglarskiej i Powojowej. Widok był makabryczny. Pies, typ posokowca (psy myśliwskie z grupy psów gończych), został uduszony za pomocą dwóch opasek uciskowych. Sprawca zawiesił zwierzę na drzewie za pomocą przytwierdzonego do opasek odblaskowego cienkiego sznurka”. Pies był młodym samcem o lśniącej, czarnej sierści.
– Absolutnie nie potrafię wytłumaczyć, czym mogła się kierować osoba, która go uśmierciła i to jeszcze w ten sposób – podkreśla prezes fundacji.
Sprawą zajmuje się policja. – Policjanci przeprowadzili oględziny i zabezpieczyli ślady. Zostanie przeprowadzona sekcja zwłok – mówi kom. Kamil Gołębiowski, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. – Jej wyniki pomogą nam ustalić przyczyny śmierci, jak też określić czas zdarzenia.
Nie wiadomo bowiem, czy pies jeszcze żył, kiedy oprawca wieszał go na drzewie, czy też zabił zwierzę wcześniej. – Apelujemy do osób, które mogą coś wiedzieć na temat tego zajścia, o kontakt z policją – dodaje rzecznik. – Zwracamy się z podobnym apelem do osób, które mogą wiedzieć, do kogo ten pies należał lub też mają inne istotne informacje, które mogą przyczynić się do wykrycia sprawcy tego przestępstwa.
Informatorom policja zapewnia anonimowość.
W ustaleniu i zatrzymaniu sprawcy stara się pomóc Fundacja EX LEGE, która cały czas zbiera pieniądze na nagrodę za wskazanie sprawcy. Zbiórka 10 tys. zł jest prowadzona poprzez internetowy portal ratujemyzwierzaki.pl (pt. „Egzekucja”). Pod postem ze zdjęciami z miejsca „egzekucji” zamieszczonym na profilu Fundacji EX LEGE w poniedziałek w południe było już ponad 400 komentarzy.
– Nie jestem mściwa, ale ten widok... otwiera we mnie najgorsze odruchy ku oprawcy, który to zrobił. Ile w człowieku musi być podłości i zła, by zabić niewinne stworzenie w tak okrutny sposób, serce mi pęka (…) – pisze pani Krystyna.
– Podzielam opinie poprzednich komentatorów, że kary są za niskie i rzadko egzekwowane! – dodaje pan Darek.
– Kary orzekane wobec sprawców zapadają zwykle w zawieszeniu – przyznaje szefowa EX LEGE. – Sądy rzadko orzekają kary w postaci np. pozbawienia lub ograniczenia wolności czy też wysokich kar pieniężnych, które są najbardziej dotkliwe dla osób, które krzywdzą zwierzęta.
Za zabicie psa grozi kara do 3 lat więzienia, a w przypadku dokonania tego czynu ze szczególnym okrucieństwem – do 5 lat więzienia.