Bili dzieci pasem i kijem, poniżali je, odmawiali jedzenia – tak Zbigniewa i Monikę Z. opisują śledczy. Proces małżeństwa ruszy na początku grudnia.
53-letni murarz oraz jego żona, 47-letnia ekonomistka, mieszkają w lubelskim osiedlu Szerokie. Od kwietnia 2012 r. para była rodziną zastępczą dla dwóch braci: Rafała i Mateusza. Na początku wszystko wskazywało na to, że Zbigniew i Monika Z. dobrze wywiązują się z powierzonego im zadania.
Zawiadomienie o niedopuszczalnym zachowaniu pary wpłynęło do lubelskiego Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w październiku ub.r. Rozpoczęła się kontrola, której skutkiem było powiadomienie prokuratury i sporządzenie aktu oskarżenia przeciwko małżonkom.
Przesłuchiwany w obecności psychologa jeden z braci zeznał, że „ciocia” na niego krzyczała, a „wujek” bił pasem. To nie wszystko. 53-latek miał też regularnie szarpać, popychać i poniżać dzieci oraz odmawiać im posiłków. Zabraniał im również zabawy i zmuszał do pracy. Jego żona zaś biła chłopców kijem, szarpała za uszy, włosy i odmawiała jedzenia. Kiedy opiekunowie dowiedzieli się, że jeden z chłopców palił papierosa, kazali mu wypalić całą paczkę.
– Jak kończyłem jednego, wkładali mi do ust następnego aż zrobiło mi się niedobrze – zeznał w śledztwie Rafał.
Małżonkowie utrzymują, że nigdy nie stosowali kar fizycznych. Monika Z. zapewnia, że karała chłopców tylko zakazem oglądania telewizji i korzystania z internetu.
Proces Moniki i Zbigniewa Z. miał ruszyć 27 października. Kurator opiekujący się braćmi, nad których małżonkowie mieli się znęcać, wystąpił jednak o zostanie oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie.
Ponieważ wczoraj był chory sprawę odroczono do 1 grudnia. Tego dnia wysłuchani zostaną świadkowie oskarżenia. Trzy dni później przed sądem stawią się świadkowie obrony. Pełnomocnik rodziny zastępczej wystąpił o przesłuchanie kilkunastu osób, które mają zaświadczyć o tym, jak bardzo Z. zaangażowani byli w proces wychowawczy powierzonych im chłopców.
Małżonkom grozi do 5 lat więzienia.