Tego, by sąd zobowiązał prezydenta do ujawnienia dwóch opinii prawnych, żąda Fundacja Wolności. Chodzi o ekspertyzy mówiące, czy radni mogą zasiadać w komisji antyalkoholowej. Ratusz tych opinii nie ujawnił, bo uznał, że radni nie pełnią funkcji publicznej.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Fundacja od dłuższego czasu twierdzi, że powoływanie radnych do Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych nie jest zgodne z prawem, bo rodzi konflikt interesów. Konflikt polegać ma na tym, że radni zobowiązani do rozliczania prezydenta nagle stają się od niego zależni, bo to prezydent powołuje i odwołuje członków komisji. Zależność ma swoją cenę: członkowie dostają ok. 1300 zł miesięcznie.
W 24-osobowej komisji, 6 osób to radni, w tym dwie radne, które prezydent powołał latem: Monikę Orzechowską (PO) i Małgorzatę Suchanowską (PiS). To właśnie ich sprawą Fundacja Wolności zainteresowała się szczególnie, żądając od prezydenta okazania opinii prawnych mówiących, że mogą zasiadać w komisji.
– Chcieliśmy poznać opinie prawne mówiące, że nie ma nic niestosownego w tym, że członkowie Rady Miasta zasiadają w komisji. O takich opiniach przewodniczący Rady Miasta mówił w prasie – stwierdza Krzysztof Kowalik z Fundacji Wolności, która takich opinii dotąd nie zobaczyła. Ratusz odpisał jej, że ekspertyzy „nie stanowią informacji publicznej” i że miejski radny „nie może być uznany za osobę pełniącą funkcje publiczne”.
Fundacja złożyła do sądu oficjalną skargę na bezczynność prezydenta w sprawie udzielenia wnioskowanych informacji. Czytamy w niej, że odpowiedź władz miasta „narusza wiele przepisów prawa” i wskazuje m.in. na art. 115 Kodeksu karnego „który wprost stanowi, że radny jest funkcjonariuszem publicznym”.
Autorzy skargi oczekują, że Wojewódzki Sąd Administracyjny zobowiąże Ratusz do ujawnienia opinii prawnych. Oraz stwierdzi, że odpowiedź władz miasta była rażącym naruszeniem prawa.
– Nie mieści nam się w głowie, że radny nie jest osobą publiczną, przecież nie jest radnym prywatnie i nie prywatnie mu się płaci – mówi Kowalik. – Jeśli są to opinie zamówione przez urząd i opłacone z publicznych pieniędzy, to naszym zdaniem jest to informacja publiczna, zwłaszcza że dotyczy pełnienia mandaty radnego.
– Uważamy, że fundacja nie ma racji – odpowiada Andrzej Wojewódzki, sekretarz miasta. – Podtrzymujemy swoje stanowisko. Sąd rozstrzygnie kto ma rację.