![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![(Maciej Kaczanowski)](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2012/2012-05/LUBLIN_120519593_AR_-1_0.jpg)
O zwrot blisko 1,2 mln złotych nienależnie pobranych dotacji wystąpił Urząd Miasta do SPR Lublin SSA. Pismo takie Ratusz wysłał po zaleceniach Najwyższej Izby Kontroli, która badała rozdział miejskich pieniędzy na sport i wykryła w tym zakresie sporo nieprawidłowości.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
W rzeczywistości działania egzekucyjne wobec SPR prowadził tak Zakład Ubezpieczeń Społecznych, jak i Trzeci Urząd Skarbowy. Przy okazji okazało się też, że klub wykorzystywał część dotacji niezgodnie z przeznaczeniem: 136 tys. zł na spłatę długów, 32 tys. na wynajem lokalu dla spółki i 47 tys. zł na wynajem lokalu dla zawodników.
Izba zażądała, by miasto wystąpiło do SPR o zwrot 1,2 mln zł. Ratusz miał także upomnieć się o zwrot nienależnych dotacji od MKS Start (15,7 tys. zł). Prezydent wysłał już pisma do klubów. – W przypadku niedokonania dobrowolnego zwrotu wydane zostaną decyzje administracyjne nakazujące klubom zwrot kwot zakwestionowanych w wyniku kontroli NIK – poinformował izbę Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.
Czy zadłużony klub zdoła rozliczyć się z miastem z tak dużej sumy? – Nie jestem upoważniony, żeby wypowiadać się w tej sprawie – mówi Adam Rozwałka, rzecznik SPR.
Kontrolerzy NIK, którzy badali rozdział miejskich pieniędzy na wsparcie sportu w latach 2009–2011 wytknęli miastu brak nadzoru nad komisjami oceniającymi oferty w konkursach na dotacje. Podczas oceny punktacja rządziła się dziwnymi prawami. Przykład? Nowe podmioty oraz te, które po raz pierwszy ubiegały się o dotacje dostawały bardzo dużą liczbę punktów za "dotychczasową współpracę” z miastem jak też za doświadczenie i poziom sportowy.
– Zdaniem NIK wyżej wymienione przypadki świadczą o braku rzetelności w ocenie ofert przez powołane do tego komisje konkursowe oraz o występowaniu mechanizmów korupcjogennych – pisze w swym wystąpieniu pokontrolnym Ewa Antoniak, wiceszef lubelskiej delegatury NIK.
Na jaw wyszło m.in., że aż 10 z 50 skontrolowanych stypendiów (w sumie w latach 2009–10 było ich 681) wypłacono z naruszeniem procedur, a dwóch stypendystów nie miało nawet licencji.