100 tysięcy studentów buszuje w bibliotekach, stoi w kolejkach do xero i podwyższa statystyki dotyczące spożycia kawy w Polsce. Ale to dopiero wierzchołek góry lodowej. Bo w czasie sesji studenci inwestują też w co zdolniejszych kolegów, wpierają przemysł odzieżowy i kombinują w aptekach. W jednym celu: żeby zdać.
To i tak nie najgorzej. - Ja się pogubiłam - zdradza Aneta, II rok politologii. - Ta politologia to mój drugi kierunek i muszę jeszcze zdać parę egzaminów z pierwszego roku. Do tego dochodzą bieżące i egzaminy na moim głównym kierunku, czyli na prawie. Część już przełożyłam, ale to niewiele pomoże: i tak będę zakuwać przez miesiąc.
Tylko na Wydziale Ekonomii UMCS wszystkie egzaminy w pierwszym podejściu zdaje niewiele ponad połowa studentów. Reszta ma poprawki. Prawo na KUL. Na wszystkich rocznikach jest ok. 5 tys. studentów. Większość - mniej lub bardziej - sumiennie się uczyła. I co? I np. w 2003 roku w sesji zimowej do indeksów trafiło 747 dwój.
Dlaczego? Bo nauka to nie wszystko.
Co trzeba wiedzieć
Pod drzwiami do pokoju egzaminatora temat do rozmów jest właściwie jeden: za co wykładowca oblewa i jak się zachowywać. Bo według studentów wiedza to tylko jedno z licznych i nie zawsze najważniejszych kryteriów oceny.
- Wystarczy, że dziewczyna włoży krótką spódniczkę i bluzkę z dużym dekoltem, żeby bez problemu zaliczyć egzamin. - oburza się Tomek, student ekonomii. - A my musimy się męczyć na marną tróję!
Płeć i wygląd to nie wszystko. - Czasami specjalnie na egzamin trzeba kupić książkę napisaną przez danego profesora. - martwi się Adam, III rok historii UMCS.
Profesor Anna Sochacka, dyrektorka Instytutu Historii UMCS, nie zgadza się z takimi opiniami. - Nie oceniamy zdających po wyglądzie, lecz za wiedzę. Ale jak student przychodzi na egzamin w swetrze, brudny, nieuczesany, to odbieram to jako brak szacunku dla mojej osoby. Jednak zawsze na pierwszym miejscu jest wiedza!
Trzy razy zero i ksero
Jola Dąbska nie chce poprawek i nie chce liczyć tylko na swój urok osobisty. - Wprowadziłam sobie zasadę trzy razy zero. Zero imprez, zero alkoholu i zero kompa. Od trzech dni siedzę w książkach i biegam do ksero.
W bibliotekach i ksero też biegają. - Żeby każdy miał szansę skorzystania z naszych zbiorów, musieliśmy wprowadzić limity przy wypożyczaniu książek. Studenci wypożyczają nawet po 10 pozycji i pędzą z nimi na ksero - dowiedzieliśmy się w Bibliotece Głównej UMCS.
- Ruch jest o połowę większy niż zwykle - wyjaśnia Krzysiek z ksero na Wydziale Prawa UMCS. - Studenci często przynoszą do kserowania notatki z całego semestru. Zdarza się też, że kserujemy po kilka książek dziennie.
Efekt jest taki, że dziennie schodzi ponad 7 tys. kartek
Apteka studenta
Spokoju nie ma też w aptekach, gdzie studenci wciąż przychodzą po słynny już syrop na kaszel. Tyle że w aptekach albo go studentom nie sprzedają, albo reglamentują. Syrop zawiera pseudoefedrynę, pochodną amfetaminy i w dużych ilościach może mieć pobudzające działanie.
Poszukiwane są też leki zawierające dużą dawkę kofeiny, czy dostępne tylko na receptę leki dla osób cierpiących na demencję starczą lub amnezję. Z ulotki dowiemy się, że taki lek działa w obrębie kresomózgowia i wzmaga procesy kojarzeniowe oraz usprawnia procesy myślowe. Tyle że lek musi być przepisany przez lekarza, a w ulotce zaznaczono: "Mechanizm działania leku nie został jeszcze w pełni poznany”.
To studentów nie odstrasza. A ci, których odstrasza, chętnie sięgają bo dostępne bez recepty i ograniczeń preparaty oparte na lecytynie, koenzymie Q 10 i żeń-szeniu. •