W miejskich autobusach nie wolno odtwarzać muzyki, palić, pić, ani zakłócać spokoju. Nie wolno też wyprosić z pojazdu osoby, która to robi. Nie pozwala na to regulamin przewozów. Wystarczyłoby dopisać do niego dwa zdania. – Nie mamy czasu – mówią urzędnicy.
– Jeśli jakiemuś pasażerowi to przeszkadza i zgłosi kierowcy, ten powinien zareagować – przyznaje Weronika Opasiak, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Tyle, że kierowca może najwyżej wezwać straż miejską lub policję, bo zakłócanie porządku podpada też pod paragraf Kodeksu wykroczeń. W praktyce takich wezwań nie ma. O uporządkowanie tej sprawy poprosiła ostatnio Ratusz miejska radna PO, Beata Stepaniuk. – Słuchać muzyki w naszych autobusach oczywiście można, ale po cichu, przez słuchawki – napisała do prezydenta.
Odpowiedź przyniosła nadzieję na zmiany.
– Rozważone zostanie wprowadzenie w instrukcji zapisu dotyczącego możliwości usuwania z pojazdów osób zagrażających bezpieczeństwu lub porządkowi – deklarował Grzegorz Siemiński, zastępca prezydenta miasta. Dodał też, że wyproszonym z autobusu grajkom nie przysługiwałby zwrot pieniędzy za bilet.
– W tym momencie nie zajmujemy się tą sprawą, bo nie mamy osób, które mogłyby się nią zająć. Mamy dużo pracy z przetargami na nowy tabor i odbiorem dostarczonych pojazdów – dodaje.
Okazuje się, że nad pisaniem przepisów nie trzeba długo siedzieć. Wystarczy skopiować gotowe rozwiązania, obowiązujące np. w Radomiu, Kielcach, Wrocławiu, czy Poznaniu. Wszędzie tam kierowca może nie wpuścić do pojazdu lub z niego wyprosić osoby zakłócające spokój. W Lublinie nie można pozbyć się nie tylko grajków, ale też kogoś, kto pije, krzyczy, pali lub załatwia potrzebę fizjologiczną. – W niedalekiej przyszłości się tym zajmiemy – deklaruje Kozak. – Jak niedalekiej? Ciężko powiedzieć.