W poniedziałek o 20.30 początek starcia z Niemkami. Stawką zwycięstwo w grupie F i punkty wliczane do następnej fazy mistrzostw świata. Nie czekając nawet na ostatnie, wtorkowe mecze w grupie E, można z prawie stuprocentowym prawdopodobieństwem napisać, że kolejnymi rywalkami Polek będą Dunki, Serbki i Rumunki.
Biało-Czerwone unikną na pewno przeprowadzki, bo cały turniej rozegrają w hali Boxen w Herning, do której dojeżdżają 40 km z Silkeborga, gdzie je zakwaterowano.
Przed mundialem Niemki uchodziły za zdecydowanego faworyta naszej grupy, ale już ich pierwszy mecz z Japonią mógł skończyć stratą co najmniej jednego punktu. Gospodynie mundialu sprzed sześciu lat uratowało trafienie Xenii Smits na dwie sekundy przed końcową syreną. Z Iranem nie musiały się wysilać, by rozgromić przeciwnika w stosunku 45:22.
To rywal doskonale nam znany, część polskich kadrowiczek grało (Magda Balsam, Monika Kobylińska) lub nadal występuje w Bundeslidze (Dagmara Nocuń, Paulina Uścinowicz, Marlena Urbańska). Czy Biało-Czerwone powstrzymają słynną Emily Bölk z FTC Budapeszt i znakomitą środkową Alinę Grijseels, której ojcem jest Holender? To akurat zawodniczki grające poza krajem, ale większość reprezentantek stanowią czołowe postaci takich klubów jak Thuringer, Bietigheim czy Borussia Dortmund.
Trener Arne Senstad zapowiedział na sobotniej konferencji prasowej, że niezależnie od stylu, interesuje go komplet punktów. To odpowiedź na przywołanie przeze mnie słów Kingi Achruk, która rok temu na EHF Euro w Podgoricy przyznała, że nie interesują ją piękne porażki, ale brzydkie zwycięstwa.
– Wiem, że kibice i media oczekują wygranej w każdym spotkaniu, my też chcemy tego samego. To jest jednak najwyższy poziom, mistrzostwa świata i często decydują detale, jeden gol, podanie czy błąd. W ostatnich latach zanotowaliśmy progres, pokazywaliśmy już na poprzednich turniejach, że jesteśmy coraz bliżej czołówki. Jestem dumny z tych dziewczyn, z tego jak walczą. Niemki wprawdzie grają w najlepszych klubach Europy, ale udowodniliśmy już wcześniej, że potrafimy rywalizować z nimi. Jeszcze nie zdołaliśmy ich pokonać, byliśmy blisko, miejmy nadzieję, że teraz przyszedł na to czas, bo nasza wiara wzrasta z każdym dniem. To będzie starcie dwóch drużyn, które dobrze się znają, nie zabraknie w nim walki i nie bacząc na styl, pójdziemy po zwycięstwo – zapowiada opiekun Biało-Czerwonych.
Rok temu na mistrzostwach Europy Polki przegrały z Niemkami 23:25, prowadząc do przerwy 12:11. Tamto spotkanie pamięta aż 11 obecnych kadrowiczek. Chęć rewanżu jest więc ogromna.
Trener Arne Senstad zapowiedział na sobotniej konferencji prasowej, że niezależnie od stylu, interesuje go komplet punktów. To odpowiedź na przywołanie przeze mnie słów Kingi Achruk, która rok temu na EHF Euro w Podgoricy przyznała, że nie interesują ją piękne porażki, ale brzydkie zwycięstwa.
– Wiem, że kibice i media oczekują wygranej w każdym spotkaniu, my też chcemy tego samego. To jest jednak najwyższy poziom, mistrzostwa świata i często decydują detale, jeden gol, podanie czy błąd. W ostatnich latach zanotowaliśmy progres, pokazywaliśmy już na poprzednich turniejach, że jesteśmy coraz bliżej czołówki. Jestem dumny z tych dziewczyn, z tego jak walczą. Niemki wprawdzie grają w najlepszych klubach Europy, ale udowodniliśmy już wcześniej, że potrafimy rywalizować z nimi. Jeszcze nie zdołaliśmy ich pokonać, byliśmy blisko, miejmy nadzieję, że teraz przyszedł na to czas, bo nasza wiara wzrasta z każdym dniem. To będzie starcie dwóch drużyn, które dobrze się znają, nie zabraknie w nim walki i nie bacząc na styl, pójdziemy po zwycięstwo – zapowiada opiekun Biało-Czerwonych.
Rok temu na mistrzostwach Europy Polki przegrały z Niemkami 23:25, prowadząc do przerwy 12:11. Tamto spotkanie pamięta aż 11 obecnych kadrowiczek. Chęć rewanżu jest więc ogromna.