Etazen może być nawet 60 razy mocniejszy niż morfina. Sanepid ostrzega przed nowym niebezpiecznym narkotykiem.
Nowy, niebezpieczny narkotyk wykryto na terenie Polski – alarmuje Główny Inspektor Sanitarny. Chodzi o etazen – zamiennik heroiny lub fentanylu.
Jak informuje sanepid, był już oferowany w Łodzi jako dopalacz w postaci szarego proszku. Może mieć też postać suszu do palenia, liquidu do e-papierosa oraz sprayu do nosa.
– Opioid jest szczególnie niebezpieczny ze względu na właściwości toksyczne oraz dużą siłę działania. Przyjmuje się, że jest 60 razy mocniejszy niż morfina – czytamy w komunikacie GIS.
Inspekcja ostrzega, że po zażyciu opioidów występują m.in. zaburzenia świadomości, zwolnienie czynności serca, niskie ciśnienie tętnicze, groźne dla życia zaburzenia oddechowe, w tym całkowite zatrzymanie oddechu.
W Lublinie jeszcze nie
– Nie mieliśmy na razie żadnego pacjenta po zażyciu tego środka. Na nasz oddział jednak cały czas trafiają osoby po środkach psychoaktywnych – mówi dr n. med. Jarosław Szponar, kierownik oddziału toksykologiczno-kardiologicznego szpitala wojewódzkiego przy al. Kraśnickiej w Lublinie. – W czasie największego nasilenia epidemii koronawirusa mieliśmy zdecydowany spadek liczby takich pacjentów, co wynikało prawdopodobnie z bardzo ograniczonej w tym czasie dostępności środków psychoaktywnych. Ale w tym momencie sytuacja wróciła do stanu sprzed pandemii – dodaje dr Szponar.
Zdarzają się dni, że na oddział toksykologiczny lubelskiego szpitala trafia nawet kilku pacjentów po zatruciu środkami psychoaktywnymi.
– Szacujemy, że w ciągu roku liczba hospitalizowanych z tego powodu osób będzie na poziomie 250. W ubiegłym roku było podobnie – mówi szef toksykologii na Kraśnickiej.
Nie ma imprez, nie ma zatruć
Spadek zatruć dopalaczami w czasie epidemii obserwuje też sanepid. Według statystyk inspekcji sanitarnej, od stycznia do końca czerwca w całym województwie było 9 przypadków zatruć takimi substancjami.
– 7 z nich dotyczyło powiatu bialskiego, a 2 powiatów zamojskiego i biłgorajskiego. Wszystkie przypadki dotyczą młodych osób między 17. a 35. rokiem życia. Nie mieliśmy żadnych zgonów – informuje Magdalena Smolińska-Kornas, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. – Dla porównania w całym ubiegłym roku zanotowaliśmy 82 przypadki, z czego 46 dotyczyło pierwszego półrocza. Mieliśmy też dwa zgony - 16-latek z Lublina i 37-latek z powiatu ryckiego – dodaje.
Ta różnica ma związek ze społeczną kwarantanną.
– Nie było spotkań towarzyskich, kluby nie działały, były zamknięte szkoły i uczelnie. Był ograniczony dostęp do takich substancji – mówi Smolińska-Kornas.
– W ostatnim czasie nie odnotowaliśmy przypadków, które wskazywałyby na zgon po zażyciu dopalaczy – dodaje Renata Laszczka-Rusek, rzeczniczka lubelskiej policji.
Dopalacze jak narkotyki
Dwa lata temu weszły w życie nowe przepisy. Zmiany w prawie przewidują możliwość karania za posiadanie znacznych ilości substancji psychoaktywnych (pozbawienie wolności do 3 lat). A za handel grozi kara więzienia do 12 lat.
To radykalna zmiana, bo na podstawie dotychczasowych przepisów karano tylko za dystrybucję dopalaczy. Ponadto szpitale, do których trafią osoby po zażyciu dopalaczy, mają raportować każdy taki przypadek do inspekcji sanitarnej.