Po pierwszym spotkaniu domowym przyszedł czas na pierwszy mecz na wyjeździe. Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin zagra dzisiaj (godz. 18) w Toruniu z MMKS Katarzynkami
Akademiczki nie mogą uznać inauguracji nowego sezonu w Energa Basket Lidze Kobiet za udaną – przegrały przed własną publicznością z Artego Bydgoszcz 62:78. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka rozegrały dobre 20 minut, a potem ich gra zupełnie się załamała. Dość powiedzieć, że w trzeciej kwarcie zdobyły zaledwie 6 punktów, a ich rywalki aż 26. Zawiodło wszystko, co tylko mogło.
- Już ochłonęłyśmy po tym spotkaniu. Miałyśmy analizę wideo i wiemy, co poszło nie tak. W trzeciej kwarcie nic dobrze nie zagrało – nie realizowałyśmy założeń, przestałyśmy w ogóle biegać, zabrakło nam też konsekwencji w grze. Teraz jedziemy po zwycięstwo – deklaruje Zuzanna Sklepowicz, rozgrywająca Pszczółki.
Okazja do poprawy humorów przyjdzie dosyć szybko. Za taką należy uznać mecz z MMKS Katarzynkami Toruń już w drugiej kolejce zmagań. O samej drużynie i jej walce o przyznanie licencji na ten sezon można by napisać grubą książkę. Jednak ograniczając się tylko do kilku słów – Katarzynki zdobyły licencję okresową, a treningi rozpoczęły na tydzień przed startem ligi.
Lublinianki zmierzyły się z tym przeciwnikiem w ostatnim turnieju w okresie przygotowawczym. Wtedy rozbiły MMKS na parkiecie w Toruniu aż 82:38. Jednak nawet Krzysztof Szewczyk nie chciał po meczu oceniać tego spotkania. Po prostu ciężko mówić o starciu z zespołem, który dopiero co zakończył walkę o ligowy byt i nie miał zbyt wielu okazji do wspólnej gry.
Katarzynki przegrały na inaugurację sezonu w Gdyni z Arką 50:77. Zespół z Torunia jest niemal w całości oparty na Polkach, skład uzupełniają jeszcze Chorwatka i Serbka. I to właśnie te dwie koszykarki najwięcej dają drużynie – Nina Dedić miała 11 punktów i 6 zbiórek, a Maja Scekić 8 punktów oraz po 6 zbiórek i asyst.
Wiadomo, że w lubelskim zespole na dzisiejsze spotkanie zabraknie jedynie amerykańskiej środkowej Briany Day. – Briana nie zagra w Toruniu, potrzebuje jeszcze około dwóch tygodni na dojście do pełni sił. Reszta jest za to zdrowa i pojedziemy tam w pełnym składzie – podkreśla Krzysztof Szewczyk, trener lubelskich „Pszczółek”.