W spotkaniu weekendowej kolejki KPR Padwa Zamość rozbiła spadkowicza z Orlen Superligi Sandra Spa Pogoń Szczecin 42:32.
Gospodarze przystępowali do meczu z trzecią w tabeli drużyną ze Szczecina po przegranej na wyjeździe z Zagłębie Handball Team Sosnowiec 24:29.
– Grając nawet osłabionym składem powinniśmy wygrać to spotkanie. Byliśmy bardzo nieskuteczni. W meczu z Pogonią chcemy się zrehabilitować za porażkę w Sosnowcu – zapowiadał trener KPR Padwa Zamość Zbigniew Markuszewski.
Jego zawodnicy od początku zabrali się do pracy. Pierwsze trafienie odnotowali w drugiej minucie, kiedy rzut karny wykorzystał Mateusz Morawski. W odpowiedzi, również z siedmiu metrów, do zamojskiej bramki trafił Patryk Krok. Po pięciu minutach na tablicy wyników było 3:2 dla gospodarzy. Zamościanie próbowali zbudować przewagę. W 12. minucie Kamil Szeląg ładnie przymierzył ze środka obrony i było już 9:5 dla zawodników trenera Markuszewskiego.
Do końca pierwszej odsłony gospodarze zamierzali wypracować na tyle bezpieczną przewagę, aby móc spokojnie kontrolować mecz. Zanim minął kwadrans, Kacper Adamczuk trafił na 10:5. Chwilę później Dawid Skiba podwyższył na 12:6. Zamościanie dobrze prezentowali się w grze obronnej, nie mieli problemów ze zdobywaniem bramek z kontry oraz w ataku pozycyjnym. W bramce rzuty karne odbijał wchodzący z ławki Alan Dragan.
Golkiper wygrał pojedynek z Patrykiem Krokiem, zaś w drugiej połowie nie pokonał go także z „siódemki” Adam Biały. Trzy minuty przed syreną kończącą pierwszą cześć spotkania z lewego skrzydła celnie przymierzył Adam Konkel (17:10), a chwilę później Mateusz Czerwonka indywidualną akcję zakończył celnym trafieniem na 18:13. Tym samym ustanowił wynik spotkania po pierwszej części gry.
Po zmianie stron KPR Padwa kontrolowała mecz. Przyjezdni próbowali zmniejszać straty ale nie udało im się tego dokonać. Nie minęło siedem minut, a przewaga zamościan wynosiła już dziewięć trafień (25:16). W tym momencie goście skorzystali z przerwy w grze. Uwagi trenera Wojciecha Jedziniaka niewiele pomogły. Gospodarze konsekwentnie grali swoje. Miłosz Bączek trafił na 26:17, a Morawski na 27:19. 11 minut przed końcem Konkel zdobył 33. bramkę i Padwa wyrywała 33:25.
Wszystko w ekipie miejscowych funkcjonowało jak w zegarku. Trener Markuszewski mógł sobie pozwolić na wprowadzenie „drugiego garnituru”. Do pustej bramki Pogoni trafiał nawet bramkarz Padwy Mateusz Gawryś, w końcówce dla zamościan bramki zdobyli Czerwonka (40:31), Łukasz Szymański (41:31) i Kamil Szeląg (42:32). Ostatniego gola w meczu strzelili goście - Hubert Wiśniewski na 42:32.
Zamościanie zwyciężyli różnicą 10 bramek i była to najwyższa ligowa wygrana podopiecznych trenera Markuszewskiego w obecnym sezonie.
– Zagraliśmy jeden z najlepszych, a może i najlepszy mecz w tym sezonie. W porównaniu do poprzedniego spotkania w Sosnowcu wróciło dwóch zawodników. Jeżeli w kolejnych meczach będziemy grać tak dobrze, to powinno być nieźle – mówi Sławomir Tór, członek zarządu KPR Padwa Zamość.
KPR Padwa Zamość – Sandra Spa Pogoń Szczecin 42:32 (18:13)
KPR Padwa: Gawryś 1, Kozłowski, Dragan - Morawski 3, Czerwonka 3, Konkel 2, Obydź, Olichwiruk 2, Małecki 6, Szeląg 5, Szymański 6, Skiba 3, Adamczuk 3, Kłoda, Maciąg 1, Bączek 7. Kary: 8 minut.