(fot. GORNIK.LECZNA.PL/FACEBOOK)
Rozmowa z Pawłem Baranowskim, obrońcą Górnika Łęczna
Paweł Baranowski otworzył wynik meczu z Widzewem Łódź. Wydawało się, że macie wszystko w swoich rękach, ale w dalszej fazie pierwszej połowy meczu rywale was zdominowali. Co się stało?
– Po strzelonym przez nas golu to Widzew przejął inicjatywę i zaczął dłużej utrzymywać się przy piłce. Do tego strzelił dwie bramki po naszych błędach i musimy to uczciwie przyznać. W drugiej połowie moim zdaniem to my byliśmy drużyną, która dominowała. Stworzyliśmy sobie kilka dobrych okazji, ale piłka nie chciała po raz drugi wpaść do bramki przeciwnika.
Czemu się tak cofnęliście po objęciu prowadzenia?
– Ciężko jednoznacznie powiedzieć. Po strzelonej bramce na pewno nie chcieliśmy się cofnąć, żeby „dowieźć” jednobramkowe prowadzenie. Zakładaliśmy sobie żeby grać w średnim pressingu, ale momentami broniliśmy się za głęboko. Nie mogliśmy odebrać rywalom piłki, choć chcieliśmy atakować rywala mocniej.
Za wami dwa wiosenne mecze, oba bez punktów. Do tego niepokoić może wspomniana liczba błędów w defensywie. A co za tym idzie aż siedem straconych bramek wiosną.
– W Toruniu przeciwko Elanie popełnialiśmy kuriozalne błędy. Natomiast przeciwko Widzewowi chcieliśmy mocno wejść w spotkanie i starać się je kontrolować poprzez długie posiadanie piłki. Zakładaliśmy też, że jeśli rywale nam ją zabiorą to będziemy ich agresywnie atakować i starać się przechodzić do kontrataków. Po części nam się to udało. Łodzianie nie stworzyli sobie wielu sytuacji, ale wykorzystali nasze błędy.
Sporo jest w was sportowej złości przed szalenie ważnym meczem z GKS Katowice?
– To kolejny bezpośredni rywal w walce o awans. Mamy cały tydzień by przygotować się do tego spotkania i zagrać w Katowicach o pełną pulę. Pozbieramy się, bo nie z takich opresji wychodziliśmy. Patrząc przez pryzmat dwóch wiosennych meczów to druga połowa z Widzewem może napawać optymizmem. Znów byliśmy Górnikiem z jesieni, który atakował i chciał strzelać bramki. Czasami w piłce jest tak, że nie od razu to się udaje. Dlatego będziemy konsekwentnie kroczyć tą drogą i jesteśmy przekonani, że te bramki zaczną padać już niebawem.
GKS Katowice też jeszcze nie wygrał po wznowieniu rozgrywek. To będzie mecz zespołów mających sobie sporo do udowodnienia?
– Dokładnie. W pierwszej części sezonu zespoły z czołówki regularnie punktowały, teraz ta sytuacja wygląda nieco inaczej. Musimy przeanalizować to co mamy do poprawy i pojechać na Śląsk ze sportową złością.