

Do tej pory siatkarze Bogdanki LUK Lublin tylko przegrywali z JSW Jastrzębskim Węglem. W ostatni starciu ulegli mistrzom Polski 0:3, ale w każdym secie zdobywali po 23 punkty. W piątek, w pierwszym półfinale PlusLigi drużyna Massimo Bottiego wreszcie znalazła sposób na faworyzowanego rywala i ograła go na wyjeździe 3:0. Jak obie ekipy oceniają zawody?

Marcin Komenda (Bogdanka LUK Lublin)
– Wielki sukces, bo wygrać w Jastrzębiu jeszcze w tak ważnej rywalizacji, jak półfinał PlusLigi, to jest coś dużego i jesteśmy bardzo szczęśliwi. To jednak jeszcze nic nie znaczy, bo nadal potrzebujemy jednego zwycięstwa. To jednak my jesteśmy teraz bliżej, zagramy u siebie następne spotkanie, więc zrobimy wszystko, żeby tę rywalizację zamknąć. Czuliśmy w Pucharze Polski, że byliśmy blisko i że mimo porażki 0:3 niewiele brakło. Teraz jesteśmy bardzo szczęśliwi, że ta różnica zmalała jeszcze bardziej, a nawet poszła w naszą stronę. Wiemy jednak, jak mocne jest Jastrzębie i mogą zagrać dużo lepiej, natomiast my też mamy pole do poprawy. Jestem przekonany, że będą ogromne emocje w środę. Słabo zaczęliśmy zawody, bo przegrywaliśmy w pierwszym secie 7-8 punktami. Bardzo niedobrze to wyglądało, ale się nie poddaliśmy, a w końcówce mieliśmy nawet szanse, żeby doprowadzić do gry na przewagi. To świadczy o sile naszej drużyny. Niezależnie od przewagi przeciwnika my jesteśmy w stanie wrócić do gry. Od drugiego seta już w dużej mierze nasza kontrola, w trzecim secie Jastrzębie miało przewagę, ale w jednym ustawieniu zrobiliśmy serię punktów i odzyskaliśmy kontrolę. Jest świetnie, ale mam nadzieję, że na tym nie poprzestaniemy.
Kewin Sasak (Bogdanka LUK Lublin)
– Po tej wygranej znaleźliśmy się w bardzo dobrej sytuacji. Teraz pozostaje nam potwierdzić naszą dobrą grę na swoim parkiecie. Chwila odpoczynku i zaczynamy kolejną pracę. Cieszy nas przede wszystkim wynik. Może od początku nie wszystko grało. Przewaga Jastrzębia była wynikiem naszych błędów. Każdy dodał od siebie tą cegiełkę, Mateusz jest trzymany na specjalne okazje i wyrywa się, żeby wchodzić w takich momentach i przede wszystkim pomagać nam i dawać z siebie, jak najwięcej, bo jest bardzo dobrym siatkarzem. Cieszymy się, że w Lublinie jest takie zainteresowanie i że bilety schodzą na pniu, teraz może przydałby się nawet jakiś telebim przed halą? Nam pozostaje dobrze grać.
Jakub Popiwczak (JSW Jastrzębski Węgiel)
– Ciężko powiedzieć, co się stało. Może to wynikało ze zmęczenia? Bo trochę pograliśmy ostatnio. W pewnym momencie jakby nas odcięło, zaczęliśmy robić dużo dziwnych i przypadkowych rzeczy. Zaczęło się dziać wiele głupot z naszej strony, a jesteśmy znani z trochę innego rodzaju siatkówki. Na pewno mogły trochę oczy boleć, wpuściliśmy zespół z Lublina do meczu, a jak to się skończyło to wszyscy widzieli. Jesteśmy teraz pod ścianą, ale tak naprawdę, jak chcesz wygrywać mistrzostwo Polski, to musisz nawet z takich sytuacji wychodzić. Jest bardzo trudno, ale jestem przekonany, że nasz zespół jest w stanie co zrobić. Nie załamujemy się, ale koncentrujemy się na tym, co w środę, w Lublinie. W play-offach jeden mecz nic ci nie daje, trzeba wygrać dwa mecze i mam nadzieję, że to my będziemy górą w tych dwóch kolejnych.
