Żeby dostarczać gaśnice lubelskim strażakom, trzeba było dać kilka tysięcy zł komendantowi. Można bezpośrednio, można przez rzecznika prasowego. Swoje brał też kwatermistrz, który niewygodne dokumenty w razie potrzeby mógł... zniszczyć.
O szczegółach afery korupcyjnej w lubelskiej straży pożarnej czytaj w środowym wydaniu Dziennika Wschodniego.