Ostatnie tygodnie nie są dobre dla drużyny z Lublina. Po piorunującym początku, Polski Cukier Start wpadł w dołek formy. Nie będzie łatwo się z niego wydostać, bo w najbliższym czasie podopiecznych Artura Gronka czekają dwa trudne mecze wyjazdowe. Pierwszy już w sobotę, w Warszawie z Legią (17.30).
Fantastyczne rozpoczęcie Orlen Basket Ligi przez czerwono-czarnych dzisiaj pozostaje już tylko przyjemnym wspomnieniem dla fanów lubelskiego basketu. Drużyna Startu na ostatnie pięć meczów tylko raz miała możliwość świętowania zwycięstwa. Kiepską serię rozpoczęła europejska klęska z Bristol Flyers. Niedługo po niej Start musiał uznać wyższość Zastalu Zielona Góra przed własną publicznością, a także beniaminka – Dzików Warszawa.
Promykiem nadziei wydawała się wygrana w Słupsku, gdzie po wyrównanym starciu liderzy w postaci Liama O’Reilley i Tomislava Gabricia poprowadzili drużynę do zwycięstwa. Kolejna wyprawa na północ nie była już tak udana. Spójnia Stargard pomimo bliskiego rezultatu końcowego miała pod kontrolą wydarzenia boiskowe. Prawdziwym laniem była jednak wizyta na Globusie Stali Ostrów Wielkopolski.
Drużyna Andrzeja Urbana konsekwentnie punktowała słabości Startu. Największym z nich okazała się defensywa i gra na własnej tablicy. Trzycyfrowa liczba na koncie straconych punktów i sromotna porażka 7:14 w zbiórkach ofensywnych dały obraz tego, co nie zagrało w sobotę przed własną publicznością. To właśnie dyspozycja wysokich zawodników będzie kluczowa, by nawiązać walkę w najbliższej kolejce. Dość powiedzieć, że chociażby rzuty trzypunktowe lepiej wypadły właśnie dla podopiecznych Artura Gronka. Kolejny raz w tym sezonie liderem zespołu był O’Reilly (16 pkt), a pozytywnym zaskoczeniem okazał się także Jakub Karolak (16 pkt, rekord sezonu), ostatnio odgrywający coraz większą rolę w rotacji.
Poszukując wygranej przeciw Legii będzie potrzebna nie tylko powtórka ich świetnych występów, ale również znacznie większy wpływ na ofensywę od Gabricia i Jabrila Durhama. Ten duet przyzwyczaił już do częstego brania na siebie odpowiedzialności za punktowanie, a w sobotnim starciu łącznie dołożył tylko szesnaście „oczek”. Zadowolony nie może być także Barret Benson, który szybko złapał dwa faule i w późniejszych minutach musiał grać mocno zachowawczo.
Gra stołecznego zespołu układa się mocno w kratkę. W Orlen Basket Lidze legitymują się bilansem 8-6, identycznym jak Start. Mimo tego kilka dni temu przerwali dziewięciomeczową serię zwycięstw Anwilu Włocławek. Byli także pierwszym zespołem od początku sezonu najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce, który był w stanie pokonać włocławian. Taki triumf na pewno da sporo pewności siebie podopiecznym Wojciecha Kamińskiego.
Zdecydowanymi liderami Legii był duet Christian Vital-Aric Holman. Amerykanie zdobyli grubo ponad połowę punktów swojego zespołu, dodatkowo wspólnie zbierając czternaście piłek. Legia przegrywała niemal całą pierwszą odsłonę, by dopiero w czwartej kwarcie przejąć inicjatywę. Podobnie jak Stal przeciw Startowi zdominowała atakowaną tablicę i właśnie to może być spory powód do niepokoju w lubelskich szeregach.
Odkładając na bok aktualną formę obydwu ekip, bilans pomiędzy zespołami jest remisowy. Ostatnie cztery spotkania układają się na rezultat 2:2, jednocześnie w każdym z nich górą był gospodarz. Po kiepskim prezencie na święta Start ma teraz okazję wprowadzić swoich fanów w szampański, sylwestrowy nastrój. Będzie to niezwykle trudne zadanie, ale na pewno nie niemożliwe do wykonania. Początek meczu w sobotę o godz. 17:30. Transmisja na antenie Polsat Sport Extra.