• Lubisz polować?
- Z aparatem tak. Polowanie z aparatem to, jak to określił jeden z bardzo znanych fotografów przyrody, bezkrwawe łowy, czyli zdobywanie trofeów bez szkody dla zwierzyny.
• A jak się zaczęła twoja przygoda z fotografowaniem zwierząt?
- W pewnym okresie swojego życia bardzo chętnie brałem udział we wszelkiego rodzaju konkursach wiedzy i jednym z moich marzeń było wygranie teleturnieju „Wielka Gra”, jako takiego najtrudniejszego. Nie mam wykształcenia biologicznego, więc mogłem startować z takich tematów jak gryzonie świata, ssaki kopytne, ptaki itd. Czytając o tym, przygotowując się, stwierdziłem, że fajnie byłoby znać te zwierzęta, ich zwyczaje, nie tylko z literatury, ale spróbować je zaobserwować w naturalnym środowisku. Zacząłem jeździć w teren, a jak już zacząłem patrzeć na to wszystko, to stwierdziłem, że ptaki są najciekawsze. W pewnym momencie odezwała się też żyłka zbieracza. Stwierdziłem, że fajnie byłoby kolekcjonować kolejne gatunki ptaków na fotografiach. Moim marzeniem jest sfotografowanie wszystkich gatunków żyjących w Polsce.
• Dużo ich jest?
- Do awifauny Polski zalicza się około 450. Przy czym jest dużo ptaków zalatujących, przelotnych, a tylko część lęgowych. W tej chwili mam sfotografowanych prawie 200 ptaków, a około 250 widzianych. Bo są też takie, które widziałem, ale nie udało się sfotografować, bo albo były za daleko, albo były złe warunki oświetleniowe.
• Fotografujesz głównie w okolicach Puław. Żeby sfotografować wszystkie polskie ptaki będziesz musiał pojeździć trochę dalej.
- Zdecydowanie tak. Już w tym roku część ptaków sfotografowałem nad morzem, gdzie w ujściu Wisły jest bardzo fajne miejsce przelotów ptaków siewkowych. Oczywiście nad Wisłą w Puławach mógłbym spotkać takie ptaki jak kamuszniki, czy biegusy. Ale jest ich zdecydowanie mniej i trudniej je tutaj spotkać. Są też ptaki, które występują tylko w górach. Siwerniaka nie spotkam na nizinach koło Puław. Pluszcza można spotkać w wartkich strumieniach, to jedyny mały ptak śpiewający, który potrafi polować pod wodą. Dlatego będąc w górach na wczasach, wziąłem ze sobą aparat i któregoś razu, kiedy żona z dzieckiem wypoczywały, ja pod siatką maskującą się pociłem, żeby tego pluszcza sfotografować.