Bernard Żaroffe, chirurg i obecny wicedyrektor szpitala w Tomaszowie Lubelskim do sali operacyjnej zabierał nastoletniego syna. Obaj stanęli przed sądem.
Sprawa zaczęła się w 2013 roku, gdy do Andrzeja Kaczora, ówczesnego dyrektora tomaszowskiego szpitala wpłynął anonim, w którym ordynatorowi Bernardowi Żaroffe pracownicy zarzucali mobbing. Specjalna komisja tego nie potwierdziła, ale przy okazji wyszło na jaw, że lekarz operując pacjentów kilkakrotnie umożliwił swojemu synowi uczestnictwo w przeprowadzanych przez siebie zabiegach chirurgicznych. Działo się tak, gdy młodszy Żaroffe, wówczas 19-letni student fizjoterapii, odbywał wakacyjne praktyki w szpitalu.
Dyrektor SP ZOZ dyscyplinarnie zwolnił chirurga, a jego poczynaniami zajęła się prokuratura. Najpierw sprawa została umorzona, ale ostatecznie w 2015 roku skierowano do sądu akt oskarżenia przeciwko Bernardowi Żaroffe i jego synowi.
Prokurator: narazili pacjentów
Obu zarzucono narażanie na niebezpieczeństwo życie i zdrowie pacjentów. Syn odpowiadał za to, że uczestniczył w operacjach, mimo że nie posiadał do tego uprawnień, wiedzy i odpowiedniego wyszkolenia, a ojciec za to, że do takiej sytuacji dopuścił, choć nie powinien. Młodszemu z mężczyzn groziło do 3, starszemu, na którym ciążył obowiązek opieki nad pacjentami, do 5 lat pozbawienia wolności.
Proces trwał długo. Wyrok zapadł dopiero w maju tego roku, o czym poinformował w ostatnim wydaniu Tygodnik Zamojski. Jak podano w artykule, sąd uznał, że podczas procesu udowodniono, iż syn ordynatora do udziału w zabiegach został przygotowany sterylnie i czynnie pomagał w nich, np. trzymając haki czy przecinając nici w czasie szycia rany.
Sąd uznał również, że młodego studenta podczas zabiegów w sali operacyjnej być nie powinno, ale też stwierdził, opierając się na zeznaniach świadków i dokumentacji medycznej, że nie udowodniono, by doszło do narażenia pacjentów na „niebezpieczeństwo utraty życia lub spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu”.
Stąd wyrok uniewinniający.
Co na to lekarz?
– Ten wyrok jest dla mnie satysfakcjonujący. Choć sprawa trwała bardzo długo i wiadomo, z jakimi intencjami ją do sądu kierowano, to dzięki wymiarowi sprawiedliwości, który wydał wyrok uniewinniający nas obu, tej sprawiedliwości stało się zadość – mówi Bernard Żaroffe, dziś wicedyrektor szpitala w Tomaszowie Lubelskim.
Podkreśla, że w swoim orzeczeniu Sąd Rejonowy w Zamościu wyraźnie stwierdził, iż żadne normy prawa nie zostały przekroczone, a życie i zdrowie operowanych pacjentów nie było zagrożone.
Jednak Prokuratura Rejonowa w Zamościu z takim postanowieniem się nie zgadza, wyrok zaskarżyła i złożyła wniosek o ponowne przeprowadzenie procesu. – Podtrzymujemy zarzuty zawarte w akcie oskarżenia – mówi Jarosław Rosołek, zastępca prokuratora rejonowego w Zamościu. Na razie nie wiadomo, czy i kiedy sąd ponownie zajmie się sprawą.
Co z odszkodowaniem?
Wiadomo, że w międzyczasie jedna z pacjentek operowanych w 2013 roku przez Bernarda Żaroffe przy obecności jego syna, z powództwa cywilnego pozwała tomaszowski szpital, bo po zabiegu źle się czuła, m.in. nie mogła chodzić i musiała przyjmować środki przeciwbólowe.
W 2018 roku na jej rzecz zasądzono odszkodowanie w wysokości 100 tys. zł (po połowie za błąd techniczny podczas zabiegu oraz naruszenie godności i praw pacjenta, za jakie uznano udział w operacji osoby nieuprawnionej).
Wyrok się uprawomocnił. Pieniądze miały być wypłacone nie kobiecie, która po latach od operacji złamanego biodra, w trakcie procesu zmarła, ale jej spadkobierczyniom. Ówczesny dyrektor szpitala zapowiadał wtedy, m.in. w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim, że odszkodowanie wypłaci ubezpieczyciel szpitala, a on będzie dochodził zwrotu całej kwoty u chirurga.
– Poza pismem z 2014 roku, że w przypadku ewentualnych roszczeń pacjentów, szpital wystąpi z postępowaniem regresowym w stosunku do mnie lub mojego ubezpieczyciela, żadnego innego nie otrzymałem. Nic mi nie jest wiadome w sprawie zasądzonego odszkodowania w roku 2018. Do mnie sprawa nie była kierowana – zapewnia Bernard Żaroffe.
Po tym jak został zwolniony ze szpitala w Tomaszowie, pracował w hrubieszowskim. Do macierzystej placówki wrócił w czerwcu br., zostając zastępcą ds. medycznych Dariusza Gałeckiego, od 1 kwietnia p.o. dyrektora SP ZOZ w Tomaszowie Lubelskim.