Francuski aktor Gerard Depardieu nie pojawił się na rozprawie w Paryżu, gdzie miał odpowiadać za jazdę po pijanemu. Nieobecność aktora w sądzie niższej instancji może sprawić, że jego sprawa zostanie przekazana sądowi karnemu, który zazwyczaj orzeka surowsze wyroki.
64-letni Depardieu już wcześniej przyznał się do jazdy skuterem pod wpływem alkoholu. W listopadzie ubiegłego roku został zatrzymany przez policję w północno-zachodniej części Paryża, gdy spadł z pojazdu i spowodował niegroźny wypadek. Badanie alkomatem wykazało, że miał we krwi ilość alkoholu ponad trzykrotnie przekraczającą dopuszczalny limit.
Za kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu francuskie prawo przewiduje grzywnę w wysokości 4,5 tys. euro, karę do dwóch lat więzienia, a także 6 punktów karnych (na 12 możliwych).
Depardieu, jeden z najpopularniejszych francuskich aktorów, wywołał niedawno wielkie poruszenie, gdy przyjął obywatelstwo Rosji na mocy dekretu prezydenta Władimira Putina i oświadczył, że Rosja jest krajem "wielkiej demokracji".
Władze rosyjskie zaproponowały gwiazdorowi, by przyjął obywatelstwo i skorzystał tym samym z niskiego podatku dochodowego w Rosji, wynoszącego 13 procent. Oferta nastąpiła po tym, gdy Depardieu zaczął szukać schronienia przed 75-procentowym podatkiem dla najbogatszych, który miał być wprowadzony we Francji. Jak pisały media, aktor rozważał przyjęcie paszportu Rosji, Belgii lub właśnie Czarnogóry.