Rozmowa ze Sławomirem Dudą, nowym zawodnikiem Motoru Lublin
- Jakie ma pan oczekiwania po transferze do Motoru?
– Przede wszystkim jest w Lublinie dobra drużyna, a także świetny projekt dla klubu. To mnie przyciągnęło do Motoru. Oczywiście swoje zrobiły też cele, jakie są stawiane przed zespołem. Wszyscy będziemy mocno pracować, bo ta drużyna nie pasuje do tej ligi, w której obecnie gra. Chcemy zwyciężać w każdym meczu i wszyscy zdają sobie sprawę o co będziemy grać. Nie ma sensu więcej o tym mówić i wywierać dodatkowej presji.
- Nie było wątpliwości przed przenosinami z pierwszej do trzeciej ligi?
– Nie, zupełnie nie. Czasami robi się krok wstecz, żeby zrobić dwa do przodu. Ja może zrobiłem trochę inaczej, bo na razie dwa do tyłu i później zrobimy z Motorem dwa do przodu. Przyszedłem do Lublina, żeby udowodnić, że można wydostać się z tej trzeciej ligi. Taki mam cel.
- Trzecia liga to jednak zupełnie inne rozgrywki niż zaplecze ekstraklasy...
– Na pewno trzeba będzie się dostosować do wymogów ligi. Wierzę jednak, że zbudujemy bardzo dobrą drużynę, która nie będzie miała problemów z rywalami. Grałem już kiedyś w trzeciej lidze, więc to nie będzie dla mnie taka zupełna nowość. Jakieś doświadczenie mam. I mam nadzieję, że sobie poradzę.
- Pewnie pojawiły się propozycje z wyższych lig. Jak w takim razie przekonał pana Motor?
– Na pewno były oferty z klubów, które grają wyżej. Wybrałem jednak projekt klubu z Lublina. Poznałem ludzi, przedstawili mi koncepcję i wizję klubu. Spodobało mi się to co usłyszałem i zdecydowałem się przenieść do Motoru.
- Motor od dawna próbuje awansować, ale bez efektu...
– Nie wywierajmy może takiej presji na ten awans. Na razie niech każdy robi swoją pracę, a na koniec zobaczymy, w którym miejscu tak naprawdę jesteśmy. Wierzymy jednak, że wszystko skończy się pozytywnie.
- Jak można ocenić te pierwsze dni w nowym klubie?
– Naprawdę jestem zaskoczony pozytywnie. Wszystko mi się bardzo podoba, infrastruktura, stadion, czy boisko. Cieszę się i przychodzę na każdy trening z uśmiechem na twarzy.
- A jak pan ocenia pierwsze sparingi?
– Wiadomo, że na razie nogi są ciężkie, bo trenujemy po dwa razy dziennie Wydaje mi się jednak, że wynik zadowala, bo w końcu jest zwycięstwo. Na pewno w naszej grze jest jeszcze sporo mankamentów, ale jest też czas, żeby nad nimi popracować. Wierzę, że poradzimy sobie ze wszystkimi problemami i że będziemy odpowiednio przygotowani na pierwsze spotkanie o punkty.
- Gdzie na boisku czuje się pan najlepiej?
– W środku pola. Mogę być defensywnym pomocnikiem, ale w ofensywie też grałem. Można powiedzieć, że jestem takim typowym, środkowym pomocnikiem.