Świetny występ nowego zawodnika AZS UMCS Lublin podczas mityngu Copernicus Cup 2021. Marcin Lewandowski zajął co prawda drugie miejsce w biegu na 1500 metrów, ale czas 3:35,71 to od środy nowy rekord Polski. Z dobrej strony w Toruniu pokazały się także jego klubowe koleżanki: Karolina Kołeczek i Małgorzata Hołub Kowalik
Lewandowski musiał się zadowolić drugą lokatę, bo lepszy okazał się Salemon Barega (3:32.97). Mimo to zawodnik AZS UMCS i tak miał olbrzymie powody do radości. W końcu poprawił swój własny rekord kraju w hali. Ten poprzedni od 2019 roku wynosił 3:36,50. A trzeba dodać, że w Toruniu szybciej od tego wyniku pobiegł również czwarty na mecie Kamil Rozmys (3:36,10).
– Od początku biegłem z przodu, bo chciałem przyzwyczaić swój organizm do mocnego tempa. Czuję się świetnie, jestem zdrowy i myślę, że nadal mogę bić rekordy życiowe, nawet na 800 metrów. W mistrzostwach Europy nie będzie łatwo, ale nauczyłem się nie przejmować tym, że rywale mają świetne czasy uzyskane na mityngach. Na imprezach mistrzowskich to ja jestem zawodnikiem, którego rywale się boją – zapewnia Marcin Lewandowski.
Podczas tegorocznego Copernicus Cup z bardzo dobrej strony pokazała się także Kołeczek. Tak samo, jak w minionym tygodniu 28-latka w biegu na 60 m przez płotki przegrała z Christiną Clemons. Amerykanka osiągnęła najlepszy w tym roku wynik na świecie – 7,81 sekundy. Mimo wszystko Polka też miała co świętować. Po raz pierwszy udało jej się na tym dystansie złamać barierę ośmiu sekund. W środę osiągnęła rezultat 7,98.
– Osiem lat pracowałam na to żeby złamać 8 sekund i wreszcie się udało. Wszystko tutaj zagrało, miałam dobrą reakcję i start. Taki wynik to bardzo dobra wróżba przed sezonem olimpijskim – wyjaśnia zawodniczka AZS UMCS.
W Toruniu wystąpiła również Małgorzata Hołub-Kowalik. W biegu na 400 m była piąta z czasem 52,74. W tym przypadku wygrała zdecydowanie najlepsza Femke Bol. Holenderka osiągnęła 50,66. Druga była Justyna Święty-Ersetic (51.80). Trzeba dodać, że obie Polki wypełniły minima na zbliżające się wielkimi krokami mistrzostwa Europy. – Uwielbiam tutaj biegać, ale żałuję, że nie było kibiców. Wierzę, że forma przyjdzie w najważniejszym momencie – przekonuje Hołub-Kowalik cytowana przez portal pzla.pl.