Nie dość, że w miniony piątek pechowo przegrali w Łodzi z Widzewem, to na domiar złego zostali okradzeni podczas wtorkowego treningu. Stracili telefony, dokumenty i portfele.
Poszkodowanych jest 14 zawodników, wszyscy, którzy przebierali się w szatni sąsiadującej z pomieszczeniem socjalnym (całość jest dzierżawiona przez Motor od MOSiR).
Wiele wskazuje na to, że włamywacze posłużyli się podrobionym kluczem. Jeden z pracowników Motoru zauważył przy drzwiach do przebieralni młodego człowieka, a ten podał się za piłkarza grupy młodzieżowej. Kiedy zorientował się, że jego wyjaśnienia nie są wiarygodne, rzucił się do ucieczki (w kierunku stacji benzynowej, po drugiej stronie Al. Zygmuntowskich).
Jego dwaj kompani, stojący przed budynkiem, zbiegli w stronę ronda Na Klinie. - Do wieczora przesłuchiwaliśmy poszkodowanych oraz świadka zajścia.
Szacowaliśmy też straty - poinformowała nas Anna Smarzak z lubelskiej policji.
- Całe zajście jest wielkim skandalem - powiedział Janusz Iwanicki, napastnik Motoru. - Nie dość, że w klubie jest bieda, czekamy na zaległe wypłaty, to jeszcze nas okradają.
Wprawdzie nie mogę wypowiadać się o stanie finansów, ale ostatnie wydarzenie przelało czarę goryczy. Ja i tak miałem szczęście, ponieważ straciłem tylko telefon. Przed treningiem chyba coś mnie tknęło i portfel zostawiłem w samochodzie. Ale co ma powiedzieć Piotrek Kamiński, który postradał dwie "komórki”. W jeszcze gorszej sytuacji znaleźli się okradzeni dodatkowo z pieniędzy, kart kredytowych i dokumentów. Łupem złodziei padł nawet kluczyk do samochodu.
Złość udzieliła się także tym piłkarzom, którzy mieli więcej szczęścia. - Aż nie chce się komentować tego, co spotkało moich kolegów - stwierdził Przemysław Mierzwa, brakarz Motoru. - Mamy wystarczająco dużo innych zmartwień. Nawet nie wiemy, jaka czeka nas przyszłość w klubie.
Mierzwa jest jednym z tych zawodników, który poważnie rozważają możliwość rozstania się z zespołem. Wcześniej takie deklaracje złożyli Dawid Ptaszyński i Marcin Popławski.
- Mam nadzieję, że jeszcze w tym tygodniu wyjaśnimy sobie pewne sprawy - dodał golkiper lubelskiej ekipy. - Nie ukrywam, że chciałbym poruszyć kwestie finansowe, ale nie wiem, jak do tego tematu podejdzie zarząd.
Klubowi działacze zapewniają, że pertraktacje rozpoczną się z zawodnikami, którzy są najbardziej potrzebni drużynie. Wśród nich będzie też Przemysław Mierzwa, który za jesienne występy otrzymał od trenera Ryszarda Kuźmy najwyższą notę i nie można wykluczyć, że postawa bramkarza została zauważona przez innych szkoleniowców.
- Staramy się uporządkować sprawy budżetowe, jeszcze raz przeglądamy kontrakty - wyjaśnił Grzegorz Szkutnik, członek zarządu i dyrektor Motoru. - Wierzę, że opanujemy sytuację, której nie pogorszy wtorkowy incydent, bardzo przykry dla wszystkich.