Piłkarze Ryszarda Kuźmy zagrają w środe o godz. 17 w Stalowej Woli z miejscową Stalą. To będzie już przedostatnia kolejka drugiej ligi.
„Motorowcy” walczą też o przerwanie fatalnej ostatnio passy. Daniel Koczon i spółka nie tylko nie zdobyli od czterech spotkań choćby punktu, ale i nie trafili ani razu do siatki. Niemoc pod bramką rywali trwa już 360 minut. – Oczywiście, że chcemy przerwać złą serię, ale nie wszystko zależy od nas. Dlatego nie ma co gdybać i dywagować. Postaramy się wywieźć ze Stalowej Woli korzystny rezultat, ale trzeba pamiętać, że gra się tak, jak na to przeciwnik pozwala – mówi trener Kuźma.
Wśród „żółto-biało-niebieskich” na uraz narzeka jedynie Michał Płotka, pozostali piłkarze są do dyspozycji szkoleniowca. Defensor wypożyczony z Arki Gdynia ma problem ze stawem skokowym i lepiej nie ryzykować poważniej kontuzji. Mimo że wielkimi krokami zbliża się koniec sezonu, nie ma też co liczyć na pojawienie się w składzie dublerów.
– Mogło by się wydawać, że w ostatnich kolejkach możemy już trochę odpuścić, bo się utrzymaliśmy. My jednak na każde spotkanie, nawet to ostatnie będziemy się tak samo mocno mobilizować. Dlatego żadnych Mikołajków robić nie będziemy i zagramy w najmocniejszym składzie, na jaki obecnie nas stać – dodaje opiekun Motoru.
Osobną kwestią jest także postawa lublinian na wyjazdach. Wyprawa do „Stalówki” to ostatnia szansa na podreperowanie marnego bilansu na obcych stadionach. W porównaniu do wiosny Motor w rundzie jesiennej radził sobie poza własnym boiskiem przyzwoicie.
Wygrał trzy spotkania, jedno zremisował i pięć przegrał. W rewanżach było już dużo gorzej, bo na siedem spotkań udało się zwyciężyć zaledwie raz. Wyjątkiem jest tylko komplet punktów wywalczony w Łomży (1:0 po golu Kamila Stachyry). Co więcej dla ekipy znad Bystrzycy jeszcze bardziej zawstydzający jest wiosenny bilans bramkowy wywalczony w roli gości, wynoszący 2:14...