Avia zawiodła. Nie dość, że "żółto-niebiescy” przegrali u siebie, to jeszcze w bardzo kiepskim stylu.
Resovia wyszła na prowadzenie już w 9 min, kiedy po rzucie rożnym Sławomir Rozborski wykorzystał gapiostwo defensywy i z 5 metrów kopnął w boczną siatkę. Reakcją Avii powinno być rzucenie się do odrabiania strat, jednak nic takiego nie nastąpiło.
W ekipie gospodarzy zawodziła większość piłkarzy. Bardzo słabo spisywali się między innymi Wojciech Białek w ataku, który nie stanowił żadnego zagrożenia dla przyjezdnych oraz występujący wciąż na innej pozycji Sebastian Orzędowski; tym razem wybiegł na lewej pomocy.
Równie źle co pierwsza część, rozpoczęła się także druga. W roli głównej wystąpił świdnicki golkiper Kamil Ryłka, który podał wprost do Piotra Mazurkiewicza. Po strzale napastnika Resovii futbolówka wturlała się do siatki.
To przesądziło sprawę, choć czasu na odrabianie strat było jeszcze sporo. Jednak Marcin Pietryka nie pozwalał na wyrządzenie sobie krzywdy, bardzo pewnie spisując się na przedpolu. Groźnie był tylko po uderzeniu Maciej Kleszcza nad poprzeczką oraz w 82 min, kiedy z półobrotu strzelał Paweł Pranagal.
Po meczu wszyscy byli rozczarowaniu, bo w Świdniku po cichu liczono na zwycięstwo. - Takie mieliśmy marzenia, ale życie pokazało inaczej - mówi Grzegorz Komor. - Gra się tak jak przeciwnik pozwala. A Resovia nie pozwoliła nam na wiele. Rywale byli lepsi i zwyciężyli zasłużenie. Przewyższali nas w każdej formacji. Odstawaliśmy od nich fizycznie, biegaliśmy wolniej. Można było odnieść wrażenie, że to my w środę graliśmy 120 minut w Pucharze Polski, a nie przeciwnicy. Wypadliśmy katastrofalnie w ataku. Zupełnie niewidoczny był Wojciech Białek. Pretensji można nie mieć tylko do Jacka Paździora oraz Pawła Pranagala. A po przerwie przebudził się jeszcze Krzysztof Gralewski. Uczulałem swoich zawodników, aby uważali na stałe fragmenty gry, nie wybijali piłki na rzuty rożne. Efektem było to, że już na początku Resovia miała trzy kornery. I po jednym z nich straciliśmy gola.
Druga bramka to też prezent. Jak gra się słabo, to przynajmniej trzeba zremisować. Ale nie udało się. Nie będziemy jednak rozdzierać szat. Zobaczmy w Radzyniu, czy to był tylko jednorazowy wyskok - kończy trener.
Avia Świdnik - Resovia 0:2 (0:1)
0:1 - Rozborski (9), 0:2 - Mazurkiewicz (51)
SKŁADY
Avia: Ryłka - Kleszcz, Paździor, Pielach, Kubiak - Gralewski, Chmielnicki, Pranagal, Orzędowski (55 Chmura) - W. Białek (71 Boniaszczuk), Rusiecki (66 Paluszek).
Resovia: Pietryka - Kusiak, Kozubek, Polak, Szkolnik - Piątkowski, Walaszczyk, Rozborski (68 Jakubowski), Grabowski (64 J. Białek) - Mościński (79 Oślizło), Mazurkiewicz (86 Pydych).
Żółte kartki: Kleszcz, Chmielnicki (A) - Polak, Walaszczyk, Mościński, Mazurkiewicz (R). Sędziował: Marek Bilmin (Podlaski ZPN). Widzów: 500.
(ogor)