Rozmowa z Rafałem Walczykiem, prezesem klubu AZS UMCS Lublin
- Jak obecnie funkcjonuje klub?
– W większości praca biurowa odbywa się w systemie zdalnym. Każdy z nas ma jeden dzień dyżuru w siedzibie klubu. Biuro funkcjonuje normalnie, ale w ograniczonym składzie. Każda z sekcji radzi sobie na swój sposób. Pływanie i lekkoatletyka starają się prowadzić treningi na tyle, na ile mogą. Pływacy są w o tyle ciężkiej sytuacji, że nie korzystają z basenu, ale postaraliśmy się zapewnić im wszelkie dostępne środki do tego, aby mogli trenować w domu. Chodzi o ergometry, sprzęt związany z siłownią. To wszystko dostarczyliśmy im do domów.
- Radzicie sobie z finansami?
– Zależy, o jakiej sekcji mówimy. Jeśli chodzi o koszykówkę kobiet, to nie ukrywam, że liczyliśmy na rozgrywki fazy play-off i kolejne wsparcie – czy to sponsorów czy lokalnych władz. Z uwagi na to, że te mecze zostały odwołane, to nie ma tych pieniędzy. Sytuacja jest na pewno niekomfortowa. Staramy się rozliczyć na tyle, na ile pozwala nam sytuacja.
Na pewno martwi nas brak, chociażby możliwości organizacji imprez. Już niedługo mieliśmy być organizatorem Głównych Mistrzostw Polski w pływaniu (20-24 maja – dop. red.). Mogę jasno powiedzieć, że na 99 procent ta impreza nie odbędzie się w wyznaczonym terminie. Oficjalnego pisma z Polskiego Związku Pływackiego nie mamy, ale trzeba patrzeć na to realnie. Dla nas to kolejny problem finansowy.
Części zadań, które zostały nam zlecone, w obecnej sytuacji nie udało się wykonać, na przykład zajęć z klas profilowanych. Nie załamujemy się, staramy się szukać rozwiązań. Nasi partnerzy – czy to miasto czy województwo – starają się nam pomóc, więc na pewno nie jesteśmy sami. Jednak cała sytuacja nie jest różowa.
- Czy jacyś sponsorzy już się wycofali ze wspomagania klubu albo rozważają zmianę dotychczasowych zasad współpracy?
– Obecnie nie mamy takich informacji. Z każdym ze sponsorów, partnerów rozmawialiśmy. Rozmowy były raczej konstruktywne i doszliśmy do porozumienia. Straciliśmy za to możliwość na uzyskanie kolejnego wsparcia. Na ten moment nie mam informacji co do kolejnego sezonu. Prowadziliśmy rozmowy z Krajową Spółką Cukrową jeszcze przed całą tą sytuacją i były one dobre. Wszystko wskazywało na to, że ta współpraca będzie przedłużona. Liczę, że tak się stanie.
Na ten moment nie rozmawiamy jeszcze konkretnie o nowym sezonie. Nie mam informacji, aby któryś ze sponsorów chciał się wycofać. Jest kilka spraw, które jeszcze z ostatniego sezonu nie zostały pozamykane. Myślę, że początek maja to jest ten okres, kiedy zaczniemy już rozmawiać o najbliższej przyszłości.
- Minister sportu Danuta Dmowska-Andrzejuk chce, aby 20 kwietnia (rozmawialiśmy 18 kwietnia – dop. red.) zostały otwarte Centralne Ośrodki Sportu w Polsce. Mieliby się w nich przygotowywać olimpijczycy, a w tym gronie jest, między innymi, kulomiotka Paulina Guba z AZS UMCS Lublin. Zna pan szczegóły tego pomysłu?
– Sami pisaliśmy do pani minister prośbę o interwencję. Nie ma co ukrywać, zarówno pływacy jak i lekkoatleci są – wydaje się – najbardziej pokrzywdzeni. Po pierwsze, imprezą docelową były igrzyska, a po drugie sezon letni się dopiero rozpoczynał. Wszystko zostało przesunięte, a wypadałoby zachować ciągłość treningów. Gdyby pojawiło się światełko w tunelu w postaci zniesienia pewnych obostrzeń dla sportowców, wierzę, że przy współpracy z władzami samorządowymi jesteśmy w stanie zorganizować treningi w Lublinie dla najlepszych zawodników, czyli tych, którzy mieli już kwalifikację olimpijską. Przy zachowaniu pełnych standardów higieny i bezpieczeństwa.
Co do otwarcia COS-ów, to wydaje się to być najrozsądniejszy pomysł na ten moment. Wierzę, że cały projekt zostanie wdrożony bardzo szybko. Dla każdego sportowca tydzień bez treningów to ogrom czasu. My mamy już praktycznie miesiąc. Zawodnicy trenowali, jak mogli, ale efektywność była zupełnie inna.