ROZMOWA z Jerzym Witaszkiem, prezesem klubu sportowego Azoty Puławy
- Mecz z mistrzem Polski Vive Tauronem Kielce rozegrany w Lublinie, w hali Globus, wpłynął pozytywnie na wizerunek klubu?
– Obecność kompletu publiczności, po raz kolejny, świadczy o ogromnym zapotrzebowaniu na piłkę ręczną na Lubelszczyźnie. Kibice chcą oglądać najlepsze polskie, ale także europejskie zespoły, oklaskiwać piękne akcje, reprezentantów Polski i innych krajów Europy. Spotkanie obejrzało na żywo również wielu puławskich radnych, którzy mogli przekonać się jakim magnesem sportowym i marketingowym jest dobra piłka ręczna. Bardzo nam miło, że skorzystali z zaproszeń, które wręczyliśmy im osobiście. Klub rozprowadził w sprzedaży około 3200 biletów. Brutto do naszej kasy wpłynęło 73 tysiące złotych. Mamy jasny przykład, jak mając do dyspozycji halę sportową z prawdziwego zdarzenia można mądrze sprzedać produkt o nazwie piłka ręczna.
- Marzy się panu nowa hala sportowa w Puławach?
– To jest nie tylko moje marzenie. Niebawem powstanie takiego obiektu, jaki jest np. w Lublinie, stanie się nieodzownym wymogiem. Lada dzień ma powstać powołana przez Związek Piłki Ręcznej w Polsce spółka organizatorska, której zadaniem będzie utworzenie ligi zawodowej. Będą w niej grały kluby funkcjonujące na zasadach spółki akcyjnej. W tym tygodniu zamierzamy złożyć stosowne dokumenty w celu powołania spółki. Nasza nowa nazwa będzie brzmieć: Klub Sportowy Piłki Ręcznej Azoty Puławy Spółka Akcyjna. Chcąc grać w lidze zawodowej będziemy musieli mieć do dyspozycji obiekt znacznie większy od obecnej hali MOSiR, z której korzystamy. Przypuszczam, że warunkiem minimum będzie co najmniej trzy tysiące miejsc. Konieczne będą również ujednolicone wymagania, związane z umieszczaniem reklam, transmisjami telewizyjnymi, pozyskiwaniem kolejnych sponsorów.
- Pojawił się pomysł remontu obecnej hali MOSiR przy al. Partyzantów 11?
– Nierozsądnym byłoby inwestować prawie 30 milionów w modernizację starego obiektu. Za porównywalne pieniądze można wybudować nową halę. Sprawy sportowo-organizacyjne jesteśmy w stanie załatwić jako klub. Natomiast kwestii budowy nowej hali sami nie przebrniemy. Jeśli miasto nie weźmie tej sprawy w swoje ręce, może się sprawdzić najczarniejszy scenariusz – będziemy zmuszeni przenieść siedzibę klubu do innego miasta. Takie rozwiązanie będzie ze stratą dla klubu i miasta. Nikt z nas tego nie chce.