Lubelscy koszykarze przez większą część meczu dzielnie rywalizowali z wyżej notowaną Siarką. Niestety, uzyskaną przewagę roztrwonili i ostatecznie ulegli 83:84.
W minioną sobotę znowu znakomicie wywiązał się z zadania, znacznie ograniczając poczynania Misia, którego sytuację dodatkowo skomplikowały szybko popełnione przewinienia. Gospodarze radzili sobie również ze Zbigniewem Marculewiczem, drugim centrem tarnobrzeskiej ekipy. Lublinianom pozostało zwrócenie większej uwagi na koszykarzy obwodowych i z tym był już większy problem.
Adrian Czerwonka bardzo często penetrował podkoszową strefę Olimpu-Startu, z kolei Bartosz Krupa trafiał zza linii 6,25 m. Kolejnym słabym punktem "czerwono-czarnych” była walka pod tablicami (słabszy dzień miał Łukasz Kwiatkowski), ponownie przegrana. Lublinianie zabrali 26 piłek, a rywale aż 38 (17 w ataku). Podopieczni trenera Dominika Derwisza mieli też sporo strat (18). Na początku drugiej kwarty goście wygrywali 27:20, ale Olimp-Start zdołał zmniejszyć dystans.
Za 3 pkt trafił Michał Sikora, rozgrywający bardzo dobre zawody (12 asyst), chociaż przeciwnicy robili wszystko, aby go zmęczyć. "Trójkami” nękał gości także Tomasz Celej, który na 6 prób zza linii 6,25 m trafił aż 5 razy. To właśnie Tomek doprowadził w 19 min do remisu (40:40), a po "trójce” Kowalskiego "czerwono-czarni” wyszli na prowadzenie 43:41.W kolejnej odsłonie gospodarze powiększyli przewagę. Ważne "oczka” dorzucił Michał Samborski. Położenie lublinian było coraz bardziej korzystne, zwłaszcza, że kluczowi zawodnicy Siarki (m.in. Miś oraz Czerwonka) mieli po cztery faule.
W 26 min było 60:48, a w 33 min, po trafieniu Adama Myśliwca, Olimp-Start uzyskał najwyższe prowadzenie – 77:64. Chwilę później za piąte przewinienia boisko musieli opuścić Michał Baran i Miś. Wydawało się, że lublinianie będą kontrolowali wydarzenia, ale znowu dał o sobie znać Krupa, którego celny rzut za 3 pkt poderwał Siarkę do walki.
Lublinianom przytrafiały się też głupie błędy i to w sytuacjach, kiedy powinni łatwo zdobywać punkty. Najlepszym przykładem może być przejęcie przez gości słabego, sygnalizowanego podania Łukasza Jagody, zakończone kontrą. Kilka niepotrzebnych strat przytrafiło się też Celejowi.
Siarka skwapliwie wykorzystała wszystkie wpadki i tuż przed końcem spotkania doprowadziła do rezultatu 82:84, oczywiście po rzucie Krupy. Olimp-Start dodał punkt z rzutu wolnego (83:84) i miał jeszcze kilka okazji na zmianę wyniku. Na 17 sekund przed finałową syreną lublinianie wznawiali grę na połowie rywali. Akcję zakończył Sikora, ale nie trafił. Piłkę zebrał jeszcze Myśliwiec, jednak jego rzut również był niecelny i goście odetchnęli z ulgą. Chwilę później w ich obozie wybuchła wielka radość.
Olimp-Start Lublin – Siarka Tarnobrzeg 83:84 (20:23, 24:18, 26:21, 13:22)
Olimp-Start: Celej 27 (5x3), Sikora 16 (2x3), Kowalski 15 (2x3), Kwiatkowski 9 , Myśliwiec 7 oraz Samborski 5, Bidyński 4, Jagoda 0, Stefaniuk 0, Prażmo 0.
Siarka: Krupa 29 (6 x 3), Czerwonka 23 (1 x 3), Baran 9 (1 x 3), Miś 5, Uriasz 0 oraz Szpyrka 14 (1 x 3), Marculewicz 4, Rabka 0.
Widzów – ok. 800.
Olimp-Start Lublin - Siarka Tarnobrzeg 83:84 (20:23, 24:18, 26:21, 13:22)
Siarka: Krupa 29 (6x3), Czerwonka 23 (1x3), Baran 9 (1x3), Miś 5, Uriasz 0 oraz Szpyrka 14 (1x3), Marculewicz 4, Rabka 0.
ROZMOWA Z Pawłem Kowalskim, koszykarzem Olimpu-Startu
• Kiedy powstrzymał pan Piotra Misia wydawało się, że klucz do zwycięstwa macie w kieszeni...
– Okazało się, że nie do końca tak było. Zagrożenie stanowili też inni zawodnicy, wśród nich Krupa i Baran, którzy bazują na "trójkach”. Bronią Siarki od dawna są rzuty zza linii 6,25 metra, a my nie potrafiliśmy zablokować przeciwników i mimo uzyskanej przewagi zeszliśmy z boiska pokonani.
• Słabsze pilnowanie graczy obwodowych było jedyną przyczyną porażki?
– W ataku zabrakło kilku punktów spod kosza. Znowu próbowaliśmy kończyć akcje rzutami z półdystansu i dystansu, kiedy drużyna gości miała już pięć przewinień i aż prosiło się o zagrania bliżej tablicy. Każde wejście mogło zakończyć się trafieniem lub faulem, a w konsekwencji wolnymi. Mecz z Siarką powinniśmy wygrać i tym bardziej boli końcowe niepowodzenie.
• Przed wami seria meczów wyjazdowych...
– Przede wszystkim trudna wyprawa na Śląsk, gdzie najpierw zagramy w Tychach, później w Wałbrzychu. I przynajmniej jedno spotkanie powinniśmy wygrać, dlatego, że nie wyobrażam sobie zakończenia roku z bilansem: pięć zwycięstw, dziewięć porażek. Myślę, że w jednym z tych meczów stać nas na zdobycie kompletu punktów.
• Kim będzie się pan "opiekował” w następnej konfrontacji?
– Jeszcze nie wiem, ale mam nadzieję, że najlepszym koszykarzem.
• Rywalizacja z Misiem nie przeszkodziła panu w zdobyciu 15 pkt...
– Na szczęście wystarczyło sił na akcje ofensywne. Często wiele zależy od zagrywek. Miałem też ochotę pobiegać za Czerwonką i przez chwilę tak było. Trochę go zdenerwowałem. Sądzę, że jeszcze będzie okazja do rewanżu.